Pojechałam
Pani mieszka w okolicy gdzie ma stanąć szkoła- miałam więc niejako po drodze.Spędziłam kilka uroczych godzin na rozmowach o rękodziele , runie, tkaninach i życiu.
Poprosiłam Panią aby podpisała krosno i kołowrotki - tak żeby nie stały w szkole bezimienne...
Przywiozłam jeden z nich i uprzędłam na nim swoją pierwszą alpaka- rustic yarn/ no... bardzo rustic ona jest/
Odpowiadając na pytanie Eli- Tak , pani przędła na wrzecionie. Pierwsze uczyniła dla nie j babcia , naprędce ,,, z patyka i kartofla. Mam nadzieję ze jeszcze się z Panią Teresą spotkamy, jako ze zgodziła się pouczyć mnie prząść.
Będzie jak za dawnych lat... jesień... więc kądziel pod pachę i w drogę....
Pani Teresa podpisuje kołowrotek |
Kurcze, może my też tak kiedyś będziemy, jak Pani Teresa... uczyć młodych, żeby tradycja nie wygasła ;)
OdpowiedzUsuńBardzo wzruszające...
OdpowiedzUsuńto takie inspirujące, szkoda że ta Twoja szkoła jest tak daleko, zobaczyła bym rękami te cudeńka:))
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tym podpisaniem sprzętów :)
OdpowiedzUsuńPiękne spotkanie :)
OdpowiedzUsuńo matardela.super ze jeszcze mozna znalezdz kogos kto przedzie welne po staremu.
OdpowiedzUsuń... Tradycjo jesteś piękna
OdpowiedzUsuń