Jest mi ogromnie miło, że zostałam zaproszona do współtworzenia tego bloga.
Na imię mam Joanna (vel Kocurek) i od 3 lat mieszkam w Szkocji.
Przędzeniem zajmuję się od niedawna i przyznam, że to zajęcie szalenie mnie wciągnęło.
Moimi narzędziami na razie są wrzeciona, ale jestem już po pierwszej lekcji nauki przędzenia na kołowrotku.
I wiecie co? To jest fantastyczne i szalenie ekscytujące.
Za jakiś czas mam zamiar kupić kołowrotek, póki co pozostają wrzeciona...
Oto co do tej pory udało mi się uprząść:
Wełny to głównie mieszanki merino i jedwabiu, ale najbardziej pociąga mnie przędzenie cieniutkich nici na koronki.
O właśnie takich jak ten szetland - mój własnoręcznie uprzędziony z czesanki Shetland Combed Tops.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Joasiu, witaj! Przepiękne są te Twoje niteczki, a zamiłowanie do koronkowych "cienizn" dobrze rozumiem :)
OdpowiedzUsuńWitaj Joasiu :)Podziwiam osoby, które w dzisiejszych czasach potrafią robić tak misterne koronki.Jestem ciekawa jak cienka jest nić ?
OdpowiedzUsuńJakie są Twoje wrażenia po pierwszej lekcji przędzenia na kołowrotku ? Czy było Ci łatwo " przesiąść się " z wrzeciona na kołowrotek ? Pytam dlatego, bo zastanaiam się, czy ucząc kogoś przędzenia warto najpierw pokazać jak przędzie się na wrzecionie .