Ela zadała mi kilka pytań, na które chcę odpowiedzieć.
Czy warto uczyć na wrzecionie?
Oczywiście, że warto. Jest to niejako pierwszy stopień wtajemniczenia do przędzenia własnych włóczek i alternatywa dla osób, które nie mogą mieć lub nie mają kołowrotka.
Ja jestem samoukiem i żałuję, że nikt nie pokazał mi, jak się przędzie na wrzecionie. Cała moja wiedza na temat wrzeciona i przędzenia na nim pochodzi z internetu, filmów zamieszczanych na youtube, ze strony Raverly i z różnych tutoriali.
Metodą prób i błędów zgłębiałam tajniki tego sposobu przędzenia włóczki.
Moje pierwsze uprzędzione wełny wyglądały makabryczne i wierzcie mi, nie chciałybyście ich widzieć. Nie miałam na przykład pojęcia o tym, jak wygląda skręt "Z" i "S". Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, o co chodzi.
Kiedy już wiedziałam, co i jak, zaczęłam się zastanawiać nad tym, jak uprząść cieniutką nić, np. skręcaną pojedynczo (1ply). I tu zaczęły się schody...
Nie wytrzymałam i napisałam do jednej z osób na Raverly. Zapytałam, co zrobić, aby mi wyszła cieniutka nić.
Dziś już wiem, że do takiej przędzy używa się bardzo lekkiego wrzeciona, zazwyczaj jest to wrzeciono o wadze 10-15 gr. Jeśli nić ma być naprawdę bardzo cienka, to najlepiej wybrać wrzeciono dziesięciogramowe.
No i miałam problem, ponieważ moje wrzeciono absolutnie się nie nadawało do przędzenia cienkiej nici, było za duże, za wolne i za ciężkie - zrywało nici.
W ramach gwiazdkowego prezentu kupiłam więc dwa wrzeciona w Stanach Zjednoczonych, w Journey Wheel.
Wrzeciona są doskonałe, znakomicie się nimi przędzie.
Oto sekret cienkich nici.
Mój uprzędzony szetland mieści się w skali WPI między 56 a 60 WPI. A jest to nitka skręcana podwójnie (2ply) :)). Czyli nitka pojedyncza miała ponad 60 WPI.
Jeszcze dokładnie nie znam tego narzędzia do mierzenia grubości przędzy, ale jak sprawdzałam, tak to właśnie wyglądało.
Pokochałam wrzeciona i mam chęć wypróbować inne, od różnych producentów.
A tak na marginesie, to wielka szkoda, że porządne, ładne i ekskluzywne wrzeciona można kupić wyłącznie za oceanem.
Moje wrażenia z pierwszej lekcji przędzenia na kołowrotku...
To było niesamowite przeżycie, zupełnie inny rodzaj pracy. O ile w trakcie przędzenia na wrzecionie pracują wyłącznie ręce, a ruch odbywa się raczej w pionie, o tyle przy kołowrotku trzeba uważać na wszystkie kończyny i praca odbywa się raczej w płaszczyźnie poziomej.
Na początku nie mogłam złapać rytmu, brakowało koordynacji ruchowej ręce - nogi.
Isabella pytała, czy kiedyś szyłam na tradycyjnej maszynie na zwykły pedał.
Odpowiedziałam twierdząco. Musiałam sobie tylko przypomnieć, jak to było.
Kilka minut potrenowałam na sucho, a potem już z wełną.
Moje pierwsze "uprzędziałki" z kołowrotka można zobaczyć na moim blogu .
Na tej jednej lekcji się nie skończy. Już się szykuję na kolejną :).
I teraz wiem, że kołowrotek chcę mieć.
Jeszcze nie wiem, kiedy go kupię i jaki. To na razie tylko plany, ale mam nadzieję, że niedługo uda mi się je zrealizować :).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Widać,że wełenki to to, co Kocurek lubi najbardziej :) Jestem jeszcze w stanie zrozumieć, że można uprząść tak cienką wełenkę, ale jak się robi takie koronki na drutach ? Jaką grubość maja druty i jak udaje się Wam nie pomylić oczek ?
OdpowiedzUsuńElu- te ażurki nie są trudne , ja na początku bardzo się myliłam bo nie umiałam się przestawić na przerabianie oczek od praej do lewej i od lewej do prawej. Z czasem , jak się zrobi cały szal od dechy do dechy to wchodzi w pamięć.
OdpowiedzUsuńTutaj jest doskonała ściąga
http://www.heirloom-knitting.co.uk/beginners_guide1.html
Drutki zazwyczaj odpowiednie do nitki - czyli od 1.5mm do 3mm( czym cieńsze tym lepiej:)
Ja na 1.5mm nie robiłam , ale teraz mam 1.75mm i jakoś powoli daję radę.Dla mnie 2mm były już cieniutkie a co dopiero poniżej.
Na to żeby się nie pomylić też są sposoby.Markery , "żólte karteczki" przylepiane w miejscu przerabiania na schemacie.
Najważniejsze to mieć do tego chęć, zapał i cierpliwość , bo takie rzeczy nie powstają w ciągu kilku dni.
Mnie koronkami zaraziła Basia( oj to kobieta-Anioł , bez jej cennych rad , podpowiedzi nie wiem czy w ogóle bym się za koronki zabrała) ,
Teraz chcę robić z własnych nici:)))
Dziękuję za podpowiedzi :) Jak już się uporam z wełną z 3 owiec sąsiada, to tylko takie cienkie i milusie czesanki będę prząść :)Jestem jeszcze ciekawa, czy cieniutkie wełenki lepiej prząść na wrzecionie czy kołowrotku ? Jakie jest Twoje zdanie ?
OdpowiedzUsuńAsiu, bez przesady z tymi aniołami :)))
OdpowiedzUsuńHm nie wiem , ale wydaje mi się ,że wrzeciono daje większą kontrolę , można w porę "przyhamować" , nie wiem jak jest z kołowrotkiem , bo to co mi wyszło to absolutnie nie były cieniutkie nici:)))
OdpowiedzUsuńWarto popróbować i znaleść odpowiednie "narzędzie".
Ja na wrzecionie nie umiem robić grubych i fantazyjnych nici:)) , a tak bardzo podobają mi się "sprężynki " Basi i Jagienki.
No ale wszystko przede mną , a przed Tobą Elu cieniutkie niteczki:))
Basiu- ja tam wierzę w dobre Anioły:))))
Jeśli mogę dodać, ze swojego doświadczenia,choć ja pracuję tylko na kołowrotku.
OdpowiedzUsuńDo wykonania cieniutkich niteczek na kołowrotku , takich powyżej 50wpi,niezbedna jest dobra czesanka i możliwość ustawienia wysokiego ratio.Doskonale nadaje sie merino 17 micronów, jedwab czy superfine shetland.