W ogródku się zazieleniło i kilka dni temu zabrałam się do eksperymentowania z farbowaniem barwnikami naturalnymi. Postanowiłam stosować proste zasady. Wywary z roślin będę gotować w czterech różnych garnkach: emaliowanym, żelaznym, aluminiowym i miedzianym. Tylko gotowanie wywaru w garnku emaliowanym nie zmienia właściwości wywaru. Żelazo przyciemnia kolor, a aluminium - go rozjaśnia. Nie wiem jeszcze, jaki jest wpływ miedzi. Surowiec roślinny postanowiłam gotować przez godzinę i tyle samo przędzę lub czesankę.
W pobliskim lasku nazbierałam pół koszyczka listków brzozowych. Trochę to trwało, ponieważ miałam okropne wyrzuty sumienia, że je zrywam, i starałam się z każdej gałązki uszczknąć tylko kilka. Listki wraz z kawałkiem drutu miedzianego (pomyślałam, że miedź spowoduje zazielenienie wywaru) gotowałam przez kilka godzin. Mimo tak długiego czasu wywar wciąż miał kolor... zielonej herbaty ;). Wełnę namoczyłam w wodzie i z duszą na ramieniu włożyłam ją do gorącego wywaru. Pamiętając o naukach Basi, niczego już nie mieszałam ani nie ugniatałam.
Pod koniec gotowania dodałam sok z cytryny, aby utrwalić kolor. Nie był to dobry pomysł, ponieważ wywar zrobił się jeszcze jaśniejszy.
Po zakończeniu gotowania odczekałam chwilę i płukałam wełnę w ciepłej wodzie tak długo, aż nie było w niej śladu barwnika. A oto efekt:
Włóczka bardzo dobrze zniosła kąpiel, ale kolor wyszedł okropny :( - taki blady zielonożółty. Trochę mi się skojarzył z kolorem karteczek samoprzylepnych. Zniechęciło mnie to do dalszych eksperymentów na kilka dni.
Ale dzisiaj postanowiłam spróbować farbowania wywarem z mniszka lekarskiego i zastosować garnek żelazny. Efekt przeszedł moje oczekiwania:), ale o tym napiszę w następnym poście.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Można również zaprawić wełnę wcześniej. Sumakiem, galasem. Albo później - siarczanem miedzi, siarczanem żelaza, kwaskiem cytrynowym albo soda. Wtedy skala barw będzie bardzo duża.
OdpowiedzUsuńhttp://folkmyself.blogspot.com/search/label/barwienie
może zainteresuje mój post z warsztatów barwierskich
Witam!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że znalazłam tego bloga- jestem zakochana w tkactwie i powolutku próbuję w nim swoich sił. Idea -fantastyczna!
pozdrawiam ciepło
folkmyself, z przyjemnością przeczytałam post z warsztatów. Jestem zaskoczona , że tak wiele barw można uzyskać. Ponieważ surowiec do farbowania rośnie wokół mnie , pewnie dużo eksperymentów przede mną. Nie wiem tylko , gdzie zdobyć te chemikalia ?
OdpowiedzUsuńSarenzir, witaj serdecznie:)Mam nadzieję , że w niebieskim domku szybko stanie kołowrotek i zechcesz przyłączyć się do prowadzenia bloga.