Zaproszenie

Zapraszam wszystkie polskie prządki i prządków do współtworzenia tego bloga. Myślę , że miło będzie mieć miejsce, gdzie będziemy mogli porozmawiać o naszej pasji przędzenia wełny na wrzecionach i kołowrotkach, pooglądać piękne, samodzielnie zrobione włóczki i rzeczy z nich wykonane. Kto wie, może przyjaźnie zawarte na tym blogu sprawią, że spotkamy się również w rzeczywistym świecie i zaśpiewamy wspólnie Prząśniczkę :) .



Blog został zamknięty i przeniesiony na WordPress. The blog was closed and moved to WordPress:
http://polskiewrzeciona.wordpress.com/

wtorek, 13 lipca 2010

5 dni mojego przędzenia

W poniedziałek 12-07 dzień przerwy - więc poprałam swoje motki, mam ich 6 sztuk:


Nitka mi coraz cieńsza wychodzi:



Ten przedostatni najcieńszy wyszedł.

Uprzędłam do 11-07 w sumie 625 metrów/28 dkg. Zaczęłam 7-07 bo wtedy dostałam czesankę. Za mną 5 dni pedałowania.

Dzisiaj też się nie zabieram do pracy, bo prasowanie czeka. A że burza na horyzoncie to będzie chłodniej i rodzina mi pozwoli żelazko włączyć.

Chyba mi Fantazja nie będzie potrzebna, zaczynam się rozumieć z Gadem.

Jako ciekawostkę dodam, że na początku najlepiej mi się pracowało gołą stopą, dzisiaj już mogę naciskać człapiej kapciem. Ciekawe, kiedy mi szpilki nie będą przeszkadzały?

Kołowrót bardzo cicho chodzi, mąż zebrał materiały do zrobienia motowidła, a ja jakoś na dziko traktuję całą tą umiejętność.
Mózg mój nie przyswaja tych określeń, którymi Wy się sprawnie posługujecie.
Nie liczę skrętów na cal, nie robię badań szczegółowych i analiz.
Nitka ma być cała, cienka i równa, wytrzymała (nawijając na moje "motowidło" sprawdzam czy się nie rwie).
Mało inżynieryjna jestem.

5 komentarzy:

  1. Piękne nitki:)
    Cieszę się, że dogadałas się ze swoim kołowrotkiem. Ja z moim na początku też musiałam się dotrzeć, chociaż był nowy.
    Czy będziesz coś robić z wełenki?

    OdpowiedzUsuń
  2. o, jak się cieszę że macie podobnie ! To może założymy frakcję prząśniczek nieliczących ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sześć motków to konkretne osiągniecie. Gratuluje :)Przędzenie w tych upałach nie jest zbyt przyjemne i pewnie gdyby udział w zabawie, mój kołowrotek powędrowałby do kąta.
    Miło też przeczytać, że dogadujesz się z kołowrotkiem. Jak widać nie trzeba od razu inwestować w drogi sprzęt, aby prząść wełnę.
    A WPI myślę , że jest jednak potrzebne . Jak czytam , ze włóczka ma 60 WPI to od razu wiem, ze cienizna. Zachęcam więc do liczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też nie do końca rozumiem wyliczenia;] Ale ja humanista jestem;]

    P.S. może ktoś się pokusi o kurs zrobienia motowidła vel talki dla chłopów naszych?
    Chyba ze gdzieś można kupić?

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam, że nikt tu nie zajrzał, a ja po prostu subskrybcji tematu nie załączyłam..... blondi
    Kochane, skrzydełka mi rosną, bo faktycznie Gad zaczyna słuchać. Ja się nie przejmuję jego fochami przy rozpoczynaniu i cierpliwie reguluję skręt i prędkość, jakieś 80-100 cm jest takie sobie, ale potem czesanka i Gad współpracują.

    Jak tak sobie z połowicem gadamy o kołowrotku i całej sztuce rękodzieła która zanika to i tak pomału posługuję się terminami już ogólnie znanymi: 1 ply, 2 ply, ale jak mu zacznę o WPI, to on mnie ofuknie, że przeklinam :)))
    Piszę Wam jaka jeszcze głupia jestem w tym temacie, żebyście wiedziały jaki ze mnie szczypior zielony. Ale zaparta jestem i pomału poprzyswajam.
    Wczoraj się we fraktalach zaczytywałam. Zostawiam trochę tego wściekłego turkusu do przyszłych mieszanek, bo chciałam ukręcić wełny na sweter i chyba już mam.
    FOLKMYSELF - moja chłopina chyba ma dość dobry pomysł jak zrobić, obcykam jak powstanie dzieło. Stolarza nie trzeba.
    Kupić możesz u państwa Kromskich. Ale ja bym jednak poszukała dokoła siebie :)

    Całkiem niedawno odkryłam, że warto długość nitki w motku znać. Mać moja kupowała wełnę na deka i kila, oceniała: cienka - wydajna, gruba- dużo i drogo wyjdzie.
    A moje pokolenie już metki z wełen czyta, analizuje, rozumie. Dlatego też te swoje pierwociny wymierzam i w dekach i metrach.
    Tak ogólnie rozumuję jeszcze w ciężarze, jak kupuję dla siebie przędzę to jednak w głowie waga lata. Ale zaraz uczulam się na długosć nici.
    Widać więc, że wszystkie "inżynieryjne" określenia są jednak bardzo potrzebne. Grunt to odczuwać radość tworzenia.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...