Dzisiaj dzień dziesiąty TdF, odpoczywają kolarze, odpoczywają i prządki.
Nadganiam więc zaległości sprawozdawcze.
W szóstym i siódmym dniu kręciłam singla z wełny owcy rasy Corriedale. Podzielę go na mniejsze moteczki i rozpocznę próby z barwnikami naturalnymi.
560m/109gr
W sobotę na szpulce pojawiły się znowu różne odcienie fioletu, czerwień i purpura, efekt kolejnego eksperymentu z łączeniem barwników. Zostało mi jeszcze trochę czesanki, pewnie jutro skończę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brawo! Obie włóczki cudne, choć mnie bardziej podoba się ta naturalna. Sama nie wiem czemu moje wszytskie sa kolorowe. Może czas zabrać się za coś niepofarbowanego.
OdpowiedzUsuńPodobają mi się rzeczy wykonane z naturalnych włóczek i na pewno będę przędła ich więcej. Ta była miłą odmianą po wielokolorowych nitkach:)
OdpowiedzUsuń