Najwięcej radości , w tym roku, sprawia mi sama "Prząśniczka " :) Cieszę się, że udaje się nam razem prowadzić bloga współtworzonego, oraz spotykać się nie tylko na blogu, ale też w rzeczywistym świecie ,podczas kursów i spotkań u prząśniczki. Jestem wdzięczna tym wszystkim autorkom bloga, które znajdują czas i mają ochotę dzielić się z nami swoją wiedzą. Mam nadzieję, że będzie nas coraz więcej :)
W tym roku miałam okazję uczestniczyć w kursie Danieli Linhartovej , zorganizowanym przez Fanaberię , w Lądku Zdroju. Miałam okazję prząść na kołowrotkach Ashforda, poznać koleżanki prządki i zobaczyć jak prowadzi szkolenie profesjonalny instruktor Ashforda.
Udało mi się też dokupić kilka przedmiotów do mojej kolekcji zabytków związanych z przędzeniem oraz powiększyć kolekcję starych widokówek .
Dużo zabawy miałam z farbowaniem metodami naturalnymi . Chciałabym wybrać się na kurs takiego farbowania, bo długa droga jeszcze mnie czeka ....
Poznałam wiele ciekawych czesanek, jednak przędłam głównie wełnę z owiec sąsiada, alpak i owiec wrzosówek .
Jednym słowem to był ciekawy rok :)
trochę zazdraszczam tych kursów...i może w wakacje chciałabym...fakt niewiele wiem i umiem, ale po to są kursy :) trochę pamiętam z dzieciństwa...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dla mnie Twoje efekty w farbowaniu naturalnym są imponujące. Ja bym tak chciała, ale coś mi "nie idzie". Oczywiście zwalam winę na wodę albo inne czynniki, ale myślę, ze muszę się jeszcze podszkolić.
OdpowiedzUsuńZobaczymy, czy uda się powtórzyć te efekty ... Może latem spróbujemy razem ?
OdpowiedzUsuń