Zaproszenie

Zapraszam wszystkie polskie prządki i prządków do współtworzenia tego bloga. Myślę , że miło będzie mieć miejsce, gdzie będziemy mogli porozmawiać o naszej pasji przędzenia wełny na wrzecionach i kołowrotkach, pooglądać piękne, samodzielnie zrobione włóczki i rzeczy z nich wykonane. Kto wie, może przyjaźnie zawarte na tym blogu sprawią, że spotkamy się również w rzeczywistym świecie i zaśpiewamy wspólnie Prząśniczkę :) .



Blog został zamknięty i przeniesiony na WordPress. The blog was closed and moved to WordPress:
http://polskiewrzeciona.wordpress.com/

środa, 2 marca 2011

Wielbłąd i bambus.

Wczoraj odebrałam na poczcie przesyłkę od Kariny ( e-welenka) , z obiecanymi kłakami wielbłąda.
Runo zaskoczyło mnie już w trakcie wyjmowania z woreczka, bo nagle się rozpuchaciło, rozprężyło i zrobiło się go  bardzo dużo. Jest niesamowicie sprężyste . Karina przesłała mi też mały kłębek sprzędzonej wielbłądziej  nitki i widać, że właściwości te wełna zachowuje również po sprzędzeniu.


Wielbłądów się nie strzyże. Zbiera się wełnę, którą zrzucają. Runo nie jest jednorodne. Są w nim fragmenty delikatnego puchu i bardziej szorstkie partie. Po zgręplowaniu czesanka jest mięciutka i nie "gryzie".
Jest też sucha w dotyku, podobnie jak runo alpaki.
Dodaję je do swoich "ulubionych" , bo podoba mi się i kolor i to, jaka jest w dotyku dzianina z wielbłądziej nitki.



Karina wysłała mi też swój słynny skrzypiący bambus, który został dokładnie obwąchany przez Mrunię.


Jestem pełna podziwu, że z bambusa można uzyskać tak delikatne i miękkie włókno. Ale faktycznie przy skręcaniu w palcach jest dziwne uczucie skrzypienia, czy trzeszczenia, podobne jak przy dotykaniu czesanek akrylowych. Ponieważ dostałam spory "kłak" , to w wolnych chwilach sobie z nim poeksperymentuję. Tym bardziej, że marzenie o drum carderze ma szansę spełnić się szybciej niż na Gwiazdkę. Zebrałam już prawie połową kwoty :)

A jak Wam idzie ciułanie ?
 
Karina, sprawiłaś mi naprawdę duża przyjemność tym , że mogłam poznać nieznane mi włókna.
Dziękuję :)

4 komentarze:

  1. Elu - to już same paści, resztki przebrane 100 razy a Ty się zachwycasz. Kiedyś teściowa kupiła runo z wielbłądów hodowanych nad naszym morzem, były przebrane prawie puch i do tego kolor plaży, cudo ale drogie. W Zoo dawali nam to co spadło z zwierzaków za drobne datki na jedzenie dla właścicieli futra. Widzę że, ręczne czesaki zdają egzamin z dużego grępla wszystko się sypało, dodawałam do wełny.
    Ja też lubię poznawać nowe włókna i czesanki bo to świetna zabawa więc jak sprawiło to Tobie trochę radości to świetnie, jutro jadę poznać się z alpakami z okolicy - jak znajdę chwilę opiszę tą eskapadę:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. A Mrunia sprawdza, czy bambus jadalny? Może się w pandę zmienia?

    OdpowiedzUsuń
  3. Elu, wszystkie czesanki i wełenki pachną jej owcami, a ta jedna nie. Wydało się jej to podejrzane bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Karina, jak te resztki takie są, to ja sobie wyobrażam jaki jest pierwszy sort :)Jak będziesz sprowadzała czesanki to chętnie wezmę 20 dkg wielbłąda :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...