wtorek, 31 stycznia 2012
Chcę się przywitać!
Jak w tytule, siedzę tu już dawno i podczytuję. Napatrzyłam się tyle na wasze śliczne prace, że zdecydowałam się na zakup kołowrotka, wrzecionka i wełny. Czystej, żywej. No może nie takiej czystej, bo zanim z tej mieszaniny zrobiłam coś, co można skręcić, trochę się napracowałam. Wełna to alpaka, kolorki jak na zdjęciu (mieszanka szarości i brązu). Skręcona w dwie nitki na kołowrotku, niestety raz mocniej, raz luźniej. No i jeszcze trzeba opanować ten aparat, żeby oddał prawdziwy wygląd przędzy. Ale to chyba nie tak szybko...
Pozdrawiam wszystkie prządki, raz jeszcze dziękuję za zaproszenie
Basia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
pieknie ci wyszla.
OdpowiedzUsuńWitaj na blogu :) Alpaka jest trudna w przędzeniu. Inne wełenki będą się prząść łatwiej. Niteczka wyszła Ci bardzo ładna. Mokrym motkiem upranej alpaki, można uderzać o brzeg wanny/umywalki . Zrobi się wtedy puszysta.
OdpowiedzUsuńWitam Basię, a ja dalej się będę przyglądać. Zmartwiłam się, że alpaka jest trudna, bo też mam zaczynać od alpaki... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMokrym motkiem uderzać? Toż ja się z nim jak z jajkiem obchodzę, a tu takie tortury zalecasz:)
OdpowiedzUsuńBryzeido, nie taka ona straszna ta alpaka. Wyciąga się z czesanki ładnie i cieniznę łatwiej z niej zrobić niż z owczej wełny. Tylko żeby to jeszcze równe było...
Ja alpake zostawiłam "na deser". Na razie trenuję bardziej "zwykłe" wełenki. Pozdrawiam :)
UsuńJa 9-go maja kupie 2kg welny z Lamy, kupie ze szkoly rolniczej, bo 8-go maja beda je strzyc,,
OdpowiedzUsuń