z dwóch niteczek jedną. Czyli pokazywanego rudego shetlanda skręciłam z moteczkiem innej wełenki - przędłam ją latem i nie pamiętam co to jest.
Wyszła mi pstrokacizna. Ale zaczęłam już robic rękawiczki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pstrokacizna ale w jakich ciepłych odcieniach :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna ta pstrokacizna :) Lubię takie kolory.
OdpowiedzUsuńprzy obecnych temperaturach za oknem wszystko w ciepłych barwach mile widziane :))
OdpowiedzUsuńzobaczysz jak za kilka lat będziesz z dumą i rozrzewnieniem wspominać pierwsze rękawiczki
z własnoręcznie uprzędzionej wełny :) pozdrawiam
To duża satysfakcja zrobić coś z uprzędzionej przez siebie wełny, a wełenka ładna:)
OdpowiedzUsuń