Jeszcze w styczniu dotarła do mnie
przesyłka z kupionym kołowrotkiem. Zanim przyszło mi zmierzyć się
z jego rozgryzieniem minęło trochę czasu.
Nowy nabytek był w dosyć dobrym
stanie wizualnym, ale wymagał niewielkich napraw oraz usprawnień.
Mój zakup ma 30 lat, więc nie jest źle.Widać też, że kołowrotek posmakował jakiemuś szczeniakowi, ale to niewielki ubytek ;)
Na początek należało zająć się
sklejeniem niewielkiego pęknięcia. Przyszła też pora na mocowanie
pedała do napędu, nie wygląda szczególnie dobrze, ale działa na specjalnie zrobionych mocowaniach ;)
Na razie kołowrotek chodzi na sznurówce, chociaż to rozwiązanie
tymczasowe do pierwszych prób.
Oczywiście rozpoczęłam z angorą, na
zdjęciu powyżej czarna angora na mniej puchato. U tej odmiany barwnej
wychodzą bardzo ciekawe cieniowania. Wierzchołki włosów są ciemniejsze niż ich część przy skórze.
To jak przędzie się angora zależy w dużym
stopniu od długości wełny i tego jak była pozyskana. Próbowałam już
strzyc, skubać i wyczesywać, ale o tym innym razem. Najlepiej przędzie
się wełna skubana, jednak chcąc nie chcąc ma się też wełnę czesaną. Nie obejdzie się też bez strzyżenia minimum 2 razy w roku.
Jakże takie posty radują mą duszę!!!:) Cóż znaczy pasja i zamiłowanie :)!!!!Pozdrawiam serdecznie!!!Troszkę rzadko bywam ostatnio ale pozdrowienia również dla Twojego Adama Słodowego!!!!:)
OdpowiedzUsuńAleż piękny ten Twój kołowrotek! No i ta angora,super! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAngora jest czymś cudownym, to moje ukochane "pierze" po alpace.
OdpowiedzUsuńW woreczek, gdzie ją mam zagladam co chwila, będzie wymieszana z inną czesanką, ale póki co muszę pilniejsze sprawy załatwić.
30 lat to niewiele, większość rzeczy w zakładzie rymarskim mojego męża ma średnią wieku 70 lat i jeszcze działają... Wszystko zależy jak ktoś podchodzi do przedmiotów na których pracuje.
OdpowiedzUsuńJeżeli sznuje się je to służą długo i bobrze- w tym przypadku kołowrotek trafił w odpowiednie ręce.
Jaki ten świat mały... T-G
OdpowiedzUsuń