Wracam po weekendowym boju z moim kołowrotkiem.Konkretniej bój trwał do sobotniego popołudnia,kiedy to stwierdziłam,że muszę odpocząć i zająć się czymś relaksującym.Wybór padł na przygotowanie sobie czesanki do przędzenia z wyprawki,którą w swej szczodrobliwości podarowała mi Ela,za co jeszcze raz dziękuję :)
Jakiejś wielkiej ilości nie przygotowałam,ale wpadłam na pomysł by pofarbować to tym co w domu posiadam,czyli suchymi pastelami.Gdy nimi rysuję,palce mam zawsze upaćkane,więc czemu nie upaćkać wełny?
Wszystko robiłam na tzw. czuja,bo moja wiedza na ten temat ogranicza się do farbowania bluzek,na których zawiązywało się supły,co zawsze dawało ciekawy efekt,który kiedyś szalenie mi się kiedyś podobał.Tak więc mokrą wełnę popaćkałam różnym kolorkami,podgrzałam w kuchence mikrofalowej,wypłukałam i zostawiłam do wyschnięcia.
Wczoraj wieczorem mój 7 letni syn zobaczył efekt mojej zabawy i zachwycony kolorkami czesanki zaczął prosić,żebym "zrobiła wełenkę".Zaczęłam tłumaczyć,że jeszcze nie umiem,że dopiero się uczę i nie bardzo mi to wychodzi,ale tak prosił i mówił,że na pewno się uda,że uległam.
Na początek wzięłam czesankę niepofarbowaną i...nie mogłam uwierzyć,nić zaczęła nawijać się na szpulkę,co wcześniej za nic nie chciało się stać :)
Zachęcona tym maleńkim sukcesem zaczęłam prząść kolorową czesankę i voila
tym sposobem między mną a moim kołowrotkiem nawiązała się nić porozumienia.
Wiem,że wełence jeszcze duuużo brakuje i wyszła naprawdę fantazyjna ( w niektórych miejscach jest cieniutka jak nitka,w innych wręcz przeciwnie,no i gdzieniegdzie poprzekręcała się),ale cieszę się i jestem z niej dumna niesamowicie.
Tylko nie wiem co z nią dalej,boję się,że jak ją teraz zdejmę ze szpulki,to się rozkręci.
Buziaki wszystkim-Asia.
A widzisz. Wiedziałam, że się porozumiecie. Te kołowrotki już tak mają. Sprawdzają nas. Czy aby na pewno ta prządka in spe to rzeczywiście chce prząść, czy tak tylko dla kaprysu czy ze snobizmu. Jesli chcemy naprawdę i determinacji w nas sporo, to i one ustępują. Miłego przędzenia i dużo, dużo wełenki życzę
OdpowiedzUsuńJestem pod dużym wrażeniem tej nitki, ja też uczę się prząść, ale tak cienko i równo nie umiem
OdpowiedzUsuńKłamczucha :D
Usuńa kto ma nawinięty jedwab z alpaką w piękną nitkę ???
Dziękuję za komplement :D
UsuńWitaj w świecie prządek :D
OdpowiedzUsuńCzytałam o Twoich bojach z kołowrotkiem i pomyślałam, że trafiłaś w dobre miejsce kto jak kto
ale Ela ma wiedzę i przede wszystkim chęć dzielenia się nią :))
Poza tym jak się samemu czegoś naprawdę pragnie to i tak się uda Rogata Owca ładniej to ujęła :)
A co do wełenki to nic się nie bój tylko uwolnij szpulę i przewiń na motowidło lub na coś co je zastępuje - może się zdarzyć, że czesanka jest gdzieś słabiej skręcona ale gdyby się miała rozpaść to byś zauważyła już w trakcie przędzenia, że się rozchodzi - pozdrowienia
Karina, ja po prostu kocham te kołowrotki-staruszki :)Sama , jak wiesz mam niezłą bandę takowych w domku na wsi:).
UsuńIch zaleta jest prosta budowa i funkcjonalność . Nieraz wystarczy coś przeczyścić , nasmarować, podkręcić i chodzą jak dawniej .
Bardzo się cieszę , że kolejny kołowrotek furkocze wieczorami pod polskim dachem:)
Rogata Owieczko,miałam nadzieję,że w końcu się uda,ale po pierwszych niepowodzeniach,myślałam,że zajmie mi to więcej czasu :)
OdpowiedzUsuńChmurko,dziękuję Ci bardzo,choć ile w tym mojej zasługi,a ile łutu szczęścia trudno wyczuć,a tę cienką nitkę wymusza na mnie mój kołowrotek,bo im grubsza nitka,tym gorzej nam idzie hehe :D
E-welenko,zgadza się,gdyby nie Ela,to pewnie dalej tkwiłabym na etapie siedzenia przed monitorem z rozdziawioną buzią i niezbyt inteligentnym wyrazem twarzy,podziwiając Wasze piękne włóczki ;)
Brawo !!! Wiedziałam , że Ci się uda:)
OdpowiedzUsuńZdradzę Ci też w tajemnicy, że jak sprzędziesz tego polskiego merynosa, to z każdą sklepową czesanką pójdzie Ci jak po maśle .
Karina, Asiu ,dziękuję Wam za miłe słowa:) Przyjmuję je na swoje ręce , ale przekazuję wszystkim piszącym na blogu prządkom. Dzielenie się własnym, bezcennym doświadczeniem sprawia, że kolejni czytelnicy zaczynają marzyć o przędzeniu .
Niektórzy, te marzenia realizują :)
Ja jestem pełna zazdrości i dumy!!!Cudna nitka wyszła!!!Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń