Witam wszystkie prządki :).
Jakiś czas temu zostałam zaproszona przez Elę (Pracownia na Kaszubach) do współtworzenia tego bloga. Zaproszenie nader zaszczytne, ale jak dla mnie troszkę na wyrost, ponieważ moje osiągnięcia to jedynie pierwsze próby przędzenia (okropnie niezdarne) pod okiem Eli.
Ale za to mam masę dobrych chęci i samozaparcia.
Może komuś przyda się opis moich zmagań z przędzeniem. Na co dzień prowadzę blog Poppy z Sosnowej, a na bloggerze posługuję się nickiem Poppy74.
Moją największą pasją robótkową (oprócz przędzenia rzecz jasna ;)) są druty, więc nie mogłam się powstrzymać przed wyłudzeniem od Eli odrobiny gotowej włóczki, żeby stwierdzić, czym się różni od innych.
Powstał taki oto naszyjnik:
W rzeczywistości wygląda tak (dwie części związywane w dowolny sposób):
A z bliska tak:
Materiał to wełna. Ela pewnie wie, z jakich owiec ;). Jest bardzo zgrzebna i szorstka, z całą pewnością nikt nie założyłby zrobionego z niej sweterka, no chyba że w ramach pokuty :D. Ale naszyjnikowi dodają uroku jej sztywność i sterczące włókna, przynajmniej ja tak myślę.
O dziwo, dzierga się z niej bardzo przyjemnie i że tak powiem zmysłowo. Mnie się w każdym razie podobało.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kasiu, witaj serdecznie i czuj się tutaj miło:)Podoba mi się pomysł na pokutne sweterki:)Już widzę je wiszące w sklepach z dewocjonaliami;) Wełna jest faktycznie bardzo szorstka, pochodzi z owiec żyjących na Spiszu i przeznaczę ją do rekonstrukcji starej torby bacowskiej z tamtego regionu.
OdpowiedzUsuńWitaj :) Swietny pomysl z tym naszyjniczkiem, bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuń