Tak jak marzenie o samodzielnym przędzeniu wełny towarzyszyło mi od wielu lat, podobnie marzyłam o posiadaniu własnych wełnodajnych zwierzątek. Oczywiście odkąd znam wełnę z alpaki, oraz od kiedy miałam okazję zobaczyć sympatyczne pyszczki alpak na żywo, marzeniem tym są właśnie one.
No niestety, cały czas jeszcze nie mam do dyspozycji warunków koniecznych do hodowania takich dużych zwierzątek.
Na razie.
No ale przeciez trzeba sobie jakoś radzić :)
Pozwólcie więc że przedstawię Wam moje „malutkie” wełnodajne zwierzaczki, które chwilowo zastąpić mi muszą alpaki :)
.
.
Wcale nie żartuję!
Moje kochane psiaki mają przepiękny, niezwykle piękny i puchaty podszerstek, który raczą gubić w ogromnych ilościach, szczególnie przed i po zimie.
Zobaczcie jak ta sierść wygląda z bliska...
.
.
Ja oczywiście nie czekam aż wszystko same zgubią, tylko wyczesuję sobię ten "cenny surowiec" :) i odkładam go do specjalnej torebeczki.
.
To zapas tylko z ostatnich wyczesań. Jest tego sporo, a będzie jeszcze więcej, oj będzie ...
.
Zamierzam uzbierać tego nowofundlandziego "runa" jeszcze troszkę, później upiorę i wyczeszę na specjalnie do tego celu zakupionych czesadłach (czy może raczej zgrzebłach, nie wiem jak te carders powinny się po polsku nazywać), no i do roboty!
Spróbowałam tego samego z puchatą sierścią kocią, którą od teraz zbierają już dla mnie wszystkie przyjaciółki Kocie-Mamy.
Przed przędzeniem wyglądało to tak:
.
.
A po uprzędzeniu tak:
.
Włóczka wyszła nierówna, bo włoski są niedługie i bałam się wyciągać za bardzo, ale jest miła, podobna w dotyku do angory. Miałam tej sierści nie za dużo, stąd i wełenki wyszło malutko, ale wystarczyło żebym się zachęciła do dalszych eksperymentów J
Do czego i Was bardzo zachęcam !
Witam, lata temu -może z 50?- ciotka czesała małego ciemnobrązowego długowłosego pieska i radość miały wszystkie ptaszęta w porze lęgów. Aż do dnia, gdy zainteresowała się sąsiadka-góralka. Pomacała, pocudowała, kazała zbierać, uprzędła, ciotka zrobiła sweterek. Cudo! Najcieplejszy sweter świata. Do dziś służy spadkobiercom jako ogrzewacz do kasz wszelakich. Pozdrawiam, Ewa
OdpowiedzUsuńPS. Był tylko jeden problem: przez rok - pomimo prania - szczekały na ciotkę wszystkie zakopiańskie psy.
No to juz wiem co bede odpowiadac na pytanie "co ty z tej welny zrobisz ..." - Ogrzewacz do kasz sobie zrobie ! :)
OdpowiedzUsuńNo, ja nie wiem, czy Aron będzie zadowolony;) Ten pies ma większe ambicje ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że to nie... żart. Przed laty moja koleżanka zbierała sierść swoich psin - dwa colli? (takie Lessi). Dała do przędzenia i zrobiła mężowi sweter. Beżowe cudo, które wszyscy podziwiali. Potem synom, potem sobie. To były naprawdę piękne, b.ciepłe i trwałe swetry. Henia niejednego nabrała, że to włóczka przedniej marki przywieziona z tzw. "zachodu".
OdpowiedzUsuńPowodzenia w eksperymentowaniu.
Maria-wr.
Niezwykłe, nie wiedziałam o takiej możliwości.
OdpowiedzUsuńA psiaki wydrapane, zadowolone... Połączenie miłego z pożytecznym. Pozdrawiam serdecznie.
Ooo jak miło zobaczyć i przeczytać kogoś kto przędzie z psiej sierści :) Za mną pierwsze próby na wrzecionie. Znajomi z klubu zobligowani do zbierania podszerstka swoich psiaków a u mnie mnogość toreb i torebek z "czesanką", tylko czekają aż los będzie łaskawszy i da trochę czasu na przędzenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)