Nazwa skrętu, "Navajo" (czyt. Nawacho), pochodzi od Indianskiego plemienia zamieszkującego olbrzymie połacie w północnej Arizonie, południowo-wschodniej częsci stanu Utah oraz północno-wschodniej stanu Meksyk w USA. Głównym źródłem utrzymania Indian Navajo była hodowla owiec, a co za tym idzie obróbka runa.
Skręt Navajo polega na skręceniu pojedynczej nitki w trój-skręt, bez potrzeby jej dzielenia. Szczególnie przydatny okazuje sie gdy przędziemy wielokolorowa przędze, ale nie chcemy mieszać kolorów tak jak w przypadku metody fraktalowej, a zachować ich sekwencyjność.
Jak to zrobić?
Jeśli kiedyś robiliście na szydełku, technika nie będzie bardzo skomplikowana. Po prostu, wyobraźcie sobie, że wasza ręka prowadząca to jedno wielkie szydełko :) a wy robicie zwykły sznureczek.
Zaczynamy od uprzedzenia singla, czyli nici pojedynczej (nazwa "singiel" się już chyba na dobre zadomowiła, wśród polskich prządek) można ją trochę za mocno skręcić, wtedy będzie się łatwiej nawijała w trój-skręt. Gotowego singla nakładamy na leniwa kaśkę i ustawiamy po stronie ręki prowadzącej i dołączamy do nici na szpulce (lidera) na kołowrotku, tworząc pętelkę. o mniej więcej tak:
Zaczynamy kręcić kołem w przeciwną stronę niż ukręciliśmy singla, tzn. jeśli nasza nić jest skręcona w prawo (S), to teraz skręcamy w lewo (Z) i odwrotnie. Przekładamy wiszącą nić przez pętelkę, tak aby powstała następna:
Dając się nici skręcać w tym samym czasie w trój-skręt. Tak to sobie siedzimy i skręcamy dopóki nam się singiel nie skończy :)
Jak widać na ostatnim zdjęciu kolory nie wymieszały jak przy technice fraktali, tworząc melanż, a zachowały swoją odrębność, co przy robieniu na drutach daje efekt samo-paskowania.
p.s.1. Za jakość zdjęć serdecznie przepraszam, niestety jedyna pora do przędzenia to wieczór, kiedy to wszystkie rozbrykane dzieciaki i zwierzaki idą spać :)
p.s.2. moja ręką prowadzącą jest prawa, jeśli twoja jest lewa, po prostu robisz wszystko w odbiciu lustrzanym :)
środa, 21 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny tutorialek. Dodaj do niego tag: "techniki", bedzie latwo znalezc w przyszlosci.
OdpowiedzUsuńnavajo jest super jesli chcemy zachowac czyste kolory, bo skreca sie w zasadzie jedna nitke w petelke. Ale... navajo nie jest techniką PLY. Taka nic fachowo dalej jest singlem. Dlaczego? bo jak przetniesz jedna nitke w navajo to rozpada sie cala wloczka. Normalne 2ply i 3ply po przecieciu jednego skretu nie traca ciaglosci (dalej ma sie jedna nitke a nie dwa kawalki). Nalezy wiec pamietac o tym, ze navajo daje slaba nic i nie robic z niej np. skarpetek czy innych latwo przecierajacych sie rzeczy.
Jak skoncze krecic jedwab to chyba machne jakies navajo ;) bo dawno nie probowalam.
To jeszcze raz ja. CZytalam wczoraj tego posta i sie zastanawialam co to za Ewa. A to ty! No i Kaska mi o moherku mowila, ze ukrecilas i jestes zadowolona. Nie gryzie to to? Kolorki się ladnie prezentuja. Kurcze, moze i ja sie skusze, skoro ona do filcowania tego nie uzywa...
OdpowiedzUsuńJa też często tak skręcam nitkę ,ale myślałam do tej pory , że nie ma to wpływu na jej wytrzymałość. Teraz już wiem, dlaczego tak szybko przetarły się pięty w skarpetkach robionych z tej włóczki.
OdpowiedzUsuńTutorial jest bardzo czytelny. Wiem z praktyki, że nie jest łatwo wyjaśnić , na czym to polega.Kluczem do zrozumienia jest właśnie to potraktowanie ręki jako wielkiego szydełka , które wyciąga oczka :)
A widzisz Jagienka, to wlasnie ja :)
OdpowiedzUsuńOdnosnie techniki, to mnie zmylila chyba sama ang. nazwa "Navajo Ply" co jednoznacznie mowi, ze jednak jest to ply :). dziekuje za uswiadomienie.
Co do moheru to moze nie jest to wysoka jakosc, ale jak mocno skrecisz to sie ladnie trzyma, czy gryzie? nie wiem, w sumie sie z tym jeszcze nie przytulalam. w rekach wydaje sie bardziej smyrajaca niz gryzaca, wiec bierz, co sie ma marnowac. a najwyzej sobie poduszki wypchasz :)