Zaproszenie

Zapraszam wszystkie polskie prządki i prządków do współtworzenia tego bloga. Myślę , że miło będzie mieć miejsce, gdzie będziemy mogli porozmawiać o naszej pasji przędzenia wełny na wrzecionach i kołowrotkach, pooglądać piękne, samodzielnie zrobione włóczki i rzeczy z nich wykonane. Kto wie, może przyjaźnie zawarte na tym blogu sprawią, że spotkamy się również w rzeczywistym świecie i zaśpiewamy wspólnie Prząśniczkę :) .



Blog został zamknięty i przeniesiony na WordPress. The blog was closed and moved to WordPress:
http://polskiewrzeciona.wordpress.com/

sobota, 12 czerwca 2010

Plotki przy kołowrotku

Będzie trochę o tym i owym :).

Podczas pobytu we Wrocławiu warto odwiedzić Galerię na Jatkach. Można tutaj obejrzeć wystawy związane z szeroko pojętym tkactwem artystycznym, kupić wełnę do tkania we wszystkich kolorach tęczy oraz barwniki do farbowania wełny, lnu i bawełny.



Galeria prowadzi też naukę tkactwa artystycznego dla początkujących i zaawansowanych z użyciem różnych technik tkackich. W trakcie kursu można zdobyć wiele informacji na temat zagadnień związanych z projektowaniem obiektów tkanych. Zajęcia są prowadzone w formach pozaszkolnych. Cykl kształcenia jest dwuletni, kończy się przeglądem oraz wystawą prac.

Jeżeli chcecie się dowiedzieć, co to jest kaszebsci mozdrech i obejrzeć efekt farbowania wełny listkami brzozy na ałunie, zajrzyjcie do eguni:


( zdjęcie eguni, z jej bloga )

Bajeczne włóczki na blogu Pluckyfluff:



( zdjęcie z bloga http://www.pluckyfluff.com/yarn.html)

Sposób, w jaki powstają takie wełny, jest dla mnie jeszcze zupełną tajemnicą.


Co myślicie o tym , aby 18 września spotkać się na Worldwide Spin in Public Day , September 18th, 2010?


W mojej okolicy spotkanie można by zorganizować w ogrodzie Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach, a w razie niepogody - w izbie tkackiej, która mam nadzieję, niedługo powstanie w malowniczych pomieszczeniach piwnicy muzeum :).

9 komentarzy:

  1. Zastanawia mnie dlaczego nie przędziecie na tradycyjnych starych kołowrotkach. Nowe rzeczywiście lepsze?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe pytanie. Pewnie każdy ma inne doświadczenia wynikające z pracy na różnych kołowrotkach. Ja mam i stare i nowe i zauważyłam , że :
    - trudno w Polsce kupić stary kołowrotek,w dobrym stanie technicznym. Jeżeli ktoś zaczyna przygodę z przędzeniem to lepiej, jak zaczyna na kołowrotku w pełni sprawnym, bo nie musi martwić się dodatkowo o regulację kołowrotka. Osoby, które już potrafią prząść, mogą spróbować naprawić i wyregulować używany kołowrotek.Czasami jednak nie jest to możliwe np. kiedy koło jest zwichrowane. Wady tej przeważnie nie widać na małych zdjęciach z aukcji internetowych,
    - nowe kołowrotki mają łożyskowaną oś koła, co bardzo poprawia komfort pracy. Koło obraca się cicho i lekko. W starych kołowrotkach oś koła jest umocowana bezpośrednio w wycięciu słupka nośnego, co sprawia , że koło obraca się pokonując siłę tarcia. Jest to odczuwalne podczas pracy,
    - stare polskie kołowrotki, używane były do przędzenia wełny i lnu. Posiadają małe otwory wlotowe na trzpieniu wrzeciona i praktycznie nie jest możliwe robienie na nich grubych włóczek fantazyjnych. Szpulki takich kołowrotków są przeważnie małe i wchodzi na nie niewiele nici,
    - stare kołowrotki mają często ograniczone ratio ( przełożenie ) . Nie znam tego z praktyki, ale chyba trudno byłoby na nich prząść cienkie nici np. z jedwabiu. Czy ktoś próbował ?
    - do starych kołowrotków nie ma części zamiennych i nie ma też w Polsce stolarzy, którzy potrafią naprawiać takie kołowrotki,
    - i ostatnie co przychodzi mi do głowy. Stare kołowrotki nie mają napędu na jeden sznur, który umożliwia zastosowanie różnych technik przędzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uczyłam się prząść na starym kołowrotku - był kompletnie nieprzewidywalny (czytaj rozklekotany), nigdy nie wiedziałam, czy usiądę i będę mogła prząść, czy godzinę poświęcę na regulację i nic z tego nie wyniknie. Naprawić tego nie ma kto, bo osób znających budowę kołowrotka i umiejących fachowo się zająć tym sprzętem nie ma wiele.
    Stary kołowrotek jest jak stuletni rower wygrzebany na gratach - można na nim jeździć - tylko komfort tej jazdy jest nieporównywalny z jazdą na nowiutkim rowerze prosto ze sklepu. Ratio jest jak przerzutki - w starym brak w nowym są. Analogii znalazłoby się więcej..

    OdpowiedzUsuń
  4. Witajcie. Faktycznie przewidywalność starych kołowrotków jest bardzo mała . Również dostępność pracujących, pozostawia wiele do życzenia . Ja prząść zaczęłam na starym kołowrotku babci mojego męża. Aby zmniejszyć tarcie na osi zawieszenia koła w rowek włożony był kawałek skóry nasączonej olejem . Jednak moja teściowa nie pamiętała co i jak , a z babcią kontakt utrudniony. Musiałam sama dojćć do ładu ze wszystkim. Mimo ,że kołowrotek był do niedawna ( stosunkowo) używany to koło i tak wypaczone , linka zerwana. Podobno jest bardzo stary , ale babcia mówiła ,że nie pomni od kogo matka jej go miała.Jeśli jest dobrze wyregulowany - co wymaga trochę trudu ,można prząść zadziwiająco cienką nić. Należy pamiętać abyczęsto smarować skóżane części zawieszenia

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja chyba miałam dużo szczęścia: kupiłam kołowrotek na allegro, nie znając się na nim zupełnie. I działa dobrze! pewnie że trochę czasem skrzypi i nie chodzi tak lekko jak te nowe, ale po powrocie z warsztatów w Lądku, gdzie wypróbowałam i zachwyciłam się kołowrotkami Ashforda, wróciłam do mojego starocia i nie mogę na niego narzekać, choć oczywiście po cichutku marzy mi się Elizabeth albo Traveller ...

    OdpowiedzUsuń
  6. a może wesprzeć inicjatywę która już odbywa się w Polsce? Dzień Tkaczki . Byłam ,widziałam, wspaniale byłoby , gdyby zebrało sie tam więcej tkaczek :) http://www.dzien-tkaczki.eu/

    OdpowiedzUsuń
  7. O ile pamiętam na Jatkach ten sklepik jest od bardzo dawna. Kiedyś kupowało się tam jedyną,kolorową i dostępną we Wrocławiu wełnę. Niestety,pochodziła ona z Kowar ( jak widzę tradycja zachowana) i nadawała się tylko na dywany i gobeliny.
    Udawałyśmy,że zrobione z niej swetry w ogóle nas nie gryzą i są artystycznymi cudami.
    Tyle tylko,że wtedy bardziej interesował mnie sklepik dalej, z pędzlami :)

    O kołowrotkach się nie rozpisuję,bo ja pracowałam tylko na nowych.

    A co do spotkań, jak się przeniosę gdzieś bliżej,to z chęcią :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sarenzir, super, że napisałaś o Dniu Tkaczki. Nie wiedziałam ,że takie spotkania się odbywają . Zaprosiłam autorkę Panią Urszulę Jędrzejczyk, do napisania na blogu, o tym co robi.
    Jak nic mi nie przeszkodzi , wybieram się na Dzień Tkaczki, tym bardziej , że znam już , z Targów w Poznaniu , Panią Alicję Kochanowską, przemiłą tkaczkę dwuosnowowa, która udzieliła mi pierwszej lekcji. Kto się jeszcze wybiera?

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki za odpowiedź. Ja do tej pory przędłam tylko na wiejskich kołowrotkach i takiego własnie szukam. Ale argument dotyczący wymyślnych nici jest dla mnie logiczny.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...