Mimo że zostałam zaproszona przez Elę (Pracownia na Kaszubach) do współtworzenia bloga jakoś pod koniec kwietnia, to dopiero dziś (z przyczyn różnych) się ujawniam. Zatem się witam :). Mam na imię Kasia i weszłam w posiadanie cudnego zabytkowego kołowrotka dwa lata temu - był to prezent od koleżanki, której służył jako kwietnik. Przy okazji porządków postanowiła nim obdarować osobę, której bardziej może się przydać ;). Kołowrotek sobie stał i stał, proces decyzyjny uruchomienia go był bardzo długi (brak czasu i wiedzy), ale w końcu się udało (i tu kolejne podziękowania dla Eli).
A wczoraj skończyłam moją wprawkową pracę, czyli motek 70 g wełny z alpaki. Uznałam więc, że mogę już dołączyć do Waszego szacownego grona.
Prawie bym zapomniała dodać, że fascynują mnie wszelkie przejawy działalności ludzkiej w zakresie rzemiosła - zarówno od strony etnograficznej, jak i archeologicznej. To akurat nie przypadek, gdyż z wykształcenia jestem archeologiem, a pracę magisterską pisałam na temat tkaninach wełnianych w średniowieczu. Na prośbę Eli więc będę Was co jakiś czas zanudzać notkami o przędzeniu pod kątem archeologiczno-etnograficznym ;).
To może jeszcze pokażę mój warsztat pracy:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dzień dobry Kasiu! Będę z ogromną ciekawością czytać Twoje teksty.
OdpowiedzUsuńAlpaka piękna podobnie jak zdjęcia :)
Witam w imieniu wszystkich podczytujacych ten blog:)Moja przygoda z kolowrotkiem zacznie sie dopiero za miesiac.Ewa zgodzila sie ze mna meczyc.
OdpowiedzUsuńDo tego czasu chlone teorie i z wielka przyjemnoscia tutaj bywam:)
Pozdrawiam;
A ja ci zazdroszczę własnego kołowrotka. Ja na swój na razie czekam.
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńPiękny kłębuszek!
Witaj,
OdpowiedzUsuńalpaka to wcale nie łatwe runo do przędzenia - piękne początki! Gratuluję!
Witaj Kasiu :)
OdpowiedzUsuńserdecznie gratuluję pierwszego kłębuszka i to z alpaki, która tak łatwa do przędzenia nie jest.
Uwielbiam oglądać stare miniatury, ryciny i grafiki, na których przedstawiono prządki i tkaczki oraz ich narzędzia, więc bardzo jestem ciekawa, o czym nam napiszesz.
Nie wiem, czy istnieją opracowania na temat przędzalnictwa i tkactwa na Kaszubach, ale może uda nam się dowiedzieć, jak to z wełną, na Kaszubach bywało...
Casablanca, witam Cię serdecznie,jako podczytującą ;) , a w przyszłości , mam nadzieję, współautorkę bloga.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że wiadomości zamieszczone na blogu się przydają. Przędzenie wełny na kolowrotku i tkanie, w Polsce dopiero się zaczyna i właściwie uczymy się tu od siebie nawzajem :)
Dlatego, zapraszam wszystkich, którzy czytają bloga, do przyłączenia się do zabawy we wspólne pisanie :)
Aby zostać autorem bloga, nie trzeba koniecznie samemu prząść . Myślę , że ciekawie byłoby poczytać relacje z podróży, w miejsca gdzie ludzie zajmują się tym rzemiosłem. Może są osoby, które wiedzą jak naprawiać i konserwować stare kołowrotki ?
Może ktoś ma wiedzę, na tematy związane z historią tkactwa ?
Witaj Kasiu:) Gratuluję pięknego kłębuszka i już czekam na Twoje teksty.
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe powitanie :)
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc teraz nie mam za wiele czasu, ale w ciągu, powiedzmy dwóch tygodni postaram się zamieścić jakiegoś posta o historii.
a alpaka jest naprawdę trudna w przędzeniu? mi się ją przędło cudownie, w przeciwieńswie do np. czesanki z merynosa, a porównywalnie do naszych, polskich owiec (ale chyba jednak alpakę łatwiej).
pozdrawiam!