Witam:]
w ostatni weekend czerwca uczyłam się przędzenia w Pracowni na Kaszubach.
A dziś dotarł mój kołowrotek. jest śliczny!
był w stanie lekkiego rozmontowania, ale bez problemu poradziłam sobie ze złożeniem go w całość.
sprawdziłam go na sucho, chodzi bez zarzutu:] w zestawie była dodatkowa szpulka:]
wrzeciono wygląda ładnie, a całość robi wrażenie porządnie wykonanego:]
prząść jednak zacznę dopiero po Grunwaldzie. teraz nie mam na to zupełnie czasu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A czy udało Ci się zdjąć szpulę z wrzeciona? Bo ten kołowrotek bardzo przypomina mi pewien przypadek jaki mi się zdarzył niedawno....
OdpowiedzUsuńsprawdziłam dziś rano. niestety jest niezdejmowalna:/
OdpowiedzUsuńGratuluję i czekam na pierwszy kłebuszek:)
OdpowiedzUsuńDobrego oka na Grunwaldzie i śmigającego wrzeciona...
rzeczywiście. nie można.
OdpowiedzUsuńAgata, na wrzecionie masz szpulkę i to drugie kółeczko wkręcone na trzpień. Pamiętasz, pokazywałam Ci , że jest w środku nagwintowane. Ono powinno odkręcać się w prawo lub lewo. Spróbuj je odkręcić, a wtedy zdejmiesz szpulkę. Możesz dodać zdjęcie wrzeciona od strony tego kółka ?
OdpowiedzUsuńtego się obawiałam...czyli tak jak ja "nadziałaś" się na nieuczciwego sprzedawcę, który sprzedaje atrapy kołowrotków....
OdpowiedzUsuńWitam! Przygladałam się temu kołowrotkowi i mam chyba taki sam (kupiony na allegro jako nowy). Szpulka jest zdejmowalna Kółko pasowe, na którym jest cięgno obracające koło zamachowe odkręca się. Należy popróbować. Niestety, wrzeciono ze skrzydełkami to najbardziej nietrwała część tego kołowrotka. Skrzydełko trzyma się na osi wrzeciona przy użyciu małego drucika, który widać z wierzchu na drewnianej powierzchni. Drucik ten wypadł drugiego wieczora po rozpoczeciu pracy. Bez niego wrzeciono nie okręcało się tak jak powinno i włóczka skręcała się, ale nie nawijała na szpulkę. Sama musiałam umocować drugi drucik, ale efekt końcowy nie jest zadowalający- wszystko trzyma się jak na słowo honoru a to przecież mocno pracujące częsci całego kołowrotka. Tak więc mój początkowy zachwyt zakupem i jego ceną mocno ochłódł. Mam tylko nadzieję, że wrzeciono z kółkami od starego kołowrotka lub zakupione u Kr....ch będzie pasować. Więc życzę, aby Pani model nie spotkało to, co mnie. Pozdrawiam. bacha_o@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuńwpadłam jak rozkręcić:] jednak się zdejmuje:] wypróbuję go dopiero po Grunwaldzie, teraz mam zbyt dużo szycia niestety. mam nadzieję, że będzie działał bez problemu, choć rzeczywiście jest tam ten magiczny drucik:/
OdpowiedzUsuńwitaj!
OdpowiedzUsuńto pewnie się spotkamy na grunwaldzie ;) (o ile to w tym tłumie będzie możliwe:)). ja dopiero wczoraj się spostrzegłam, że to już tak blisko a jeszcze parę rzeczy trzeba poszyć, ale co tam! jestem przyzwyczajona do szycia w noc przed wyjazdem a później w samochodzie :-D
pozdrawiam i życzę miłego przędzenia, już po :)
Skrzydełko powinno być umocowane na osi wrzeciona na stałe. Obejrzałam jak to było zrobione w starych wrzecionach. Wbijano tam w otwór małe drewniane kliniki i całość zalewano czymś co przypomina klej. Może Wasze skrzydełka też można tak na stałe unieruchomić ?
OdpowiedzUsuńchyba będzie można dobić skrzydełko klinem i klejem.
OdpowiedzUsuńKasiu, stacjonuję w Nadreńskiej, na Grunwie będziemy od wtorku rano.
szoszonka, ja w wallenrodzie, od czwartku po południu. ale pewnie większość czasu będę spędzać na kramie kokoszowej manufaktury z moimi filcami.
OdpowiedzUsuńnie omieszkam zajrzeć:] tak z ciekawości, będziesz miała czapki? potrzebuję dla małżonka, a samej ufilcować mi się nie udało:/
OdpowiedzUsuńbędę miała, zapraszam :)
OdpowiedzUsuń