Zaproszenie

Zapraszam wszystkie polskie prządki i prządków do współtworzenia tego bloga. Myślę , że miło będzie mieć miejsce, gdzie będziemy mogli porozmawiać o naszej pasji przędzenia wełny na wrzecionach i kołowrotkach, pooglądać piękne, samodzielnie zrobione włóczki i rzeczy z nich wykonane. Kto wie, może przyjaźnie zawarte na tym blogu sprawią, że spotkamy się również w rzeczywistym świecie i zaśpiewamy wspólnie Prząśniczkę :) .



Blog został zamknięty i przeniesiony na WordPress. The blog was closed and moved to WordPress:
http://polskiewrzeciona.wordpress.com/

wtorek, 6 lipca 2010

Powitanie

Witam!
Mam na imię Beata i od kilku miesięcy szukam w internecie wszystkiego, co o kołowrotkach napisano. Mam za sobą też niezbyt udaną próbę kupna kołowrotka (dokładnie kupno udane, ale kołowrotek niekoniecznie). Pisałam o tym w komentarzu do posta Szoszonki. Mam jednak nadzieję, że niewielkim nakładem finansowym uda się stworzyć kołowrotek w pełni funkcjonalny.

Moje próby tworzenia wełenki są na razie zupełnie nieudane, mimo że mam czesankę w pięknych kolorach. Nie udało mi się jeszcze wyprodukować nic wartego pokazania :-(. Ale się nie załamuję, zresztą sprzęt mam odrobinę felerny i tym tłumaczę wszystkie niepowodzenia. Mam nadzieję, że nie będzie to tak jak z tą baletnicą, której rąbek u spódnicy przeszkadzał w zrobieniu kariery.
A z przędzeniem jest tak: trudno mi zgrać ruchy nogą z wyciąganiem wełenki. Jak koło zamachowe chodzi równiutko, to włókno się rwie albo wkręca tam, gdzie nie powinno. Łudzę się, że będzie lepiej, i codziennie próbuję. I patrzę z zachwytem na wełenki, które Panie przędą. I marzę, marzę, marzę... Nie byłam na żadnym kursie, a swoją wiedzę czerpię z filmów na YouTube. Niby wszystko wiem, ale... Na początku trenowałam na sucho: najpierw ruch nogą, tak by był on płynny, a koło obracało się zawsze w jedną stronę. Potem nawijałam na szpulkę gotową wełnę, żeby zgrać ruch nogi z ruchem ręki. Nie wiem, może jakaś felerna jestem. Czy Wy też miałyście takie problemy na początku? Mnie wszystko przeszkadza - nawet wysokość siedziska ma znaczenie, kiedy zabieram się do przędzenia. Jak robiły to nasze babki i prababki???

5 komentarzy:

  1. Witaj i się nie zrażaj! Ja też uczyłam się sama i też na początku szło mi różnie. W którymś momencie wszystko zaczyna się robić "samo". Tak jak z prowadzeniem samochodu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj :) Na początku raczej każdy ma takie problemy jak Ty, więc się nie zrażaj, tylko ćwicz dalej. Tak jak napisała Ania, w pewnym momencie złapiesz o co chodzi. Popróbuj też poeksperymentować z regulacją kołowrotka. Nitka powinna być " odbierana " przez kołowrotek nie za szybko, nie za wolno, w takim tempie, że będziesz mogła ją spokojnie wyciągać z czesanki.
    Jesienią zorganizuję spotkanie prządek i jeżeli będziesz miała ochotę zobaczyć jak inni przędą, to zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Basiu, czy możesz dodać zdjęcia kołowrotka ? Zobaczymy co mu jest. Jeszcze zapytam - cięgno masz z jednego sznurka złożonego w ósemkę ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno się uda. Trzymam kciuki :)

    Zanim zaczniesz prząść,upewnij się,że lider ( kawałek wełny przywiązany do cewki, który pomaga zacząć) przechodzi przez wszystkie haczyki i przeciągnięty jest przez oczko wrzeciona.
    A krzesełko to rzecz niezwykle ważna, zwłaszcza jak siedzi się przy kole nieco więcej niż pół godziny. Stopy powinny wygodnie spoczywać na podłodze i pedale kołowrotka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki dziewczyny za odzew! To mnie podtrzymuje na duchu, żeby nie porzucić tego bezproduktywnego zajęcia. A zdjęcia mogę spróbować zrobić telefonem, bo aparatu na razie się nie dorobiłam. Nie wiem, czy będą się nadawały i co z jakością ale spróbuję. Dziekuję za wszystkie rady i słowa otuchy!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...