skoro już przędę (a znowu sprzędłam trochę merynosa:] ) postanowiłam nauczyć się tkać. nie mam w tej dziedzinie żadnej wiedzy, nie mam też krosien. przyświeca mi jednak myśl o ręcznie tkanej wełnie na projekty rekonstrukcyjne.
poszperałam w sieci, najpierw w poszukiwaniu nauczycieli:
* znalazłam ofertę warsztatów tkania tkaniny tradycyjnej, bardzo kuszące:] jeśli tylko uda mi się zaoszczędzić odpowiedni fundusz wybiorę się na nie w tym roku:]
* na końcu świata, bowiem w okolicach Sandomierza (około 20 godzin -plus raczej, niźli minus 5- podróży pkp)działa Uniwersytet Ludowy Rzemiosła Artystycznego, gdzie prowadzone są kursy instruktorskie. Kolejne marzenie, na razie nie do spełnienia, ze względu na finanse, odległości i pracę zawodową. mam nadzieję, że kiedyś się uda.
* kurs bardziej osiągalny, bo w szkole policealnej. nie do końca o samym tkactwie, ale w sumie dość interesujący.
oraz narzędzi pracy:
* znalazłam również zakład stolarski, co najfajniejsze, w pobliżu mojego rodzinnego miasta, w którym powstają krosna! (majl z pytaniami czeka na odpowiedź). nie mam pojęcia gdzie mogłabym takie krosna postawić. w mieszkaniu się nie zmieszczą. jutro zatem idę mierzyć piwnicę:]
nie mogę natomiast znaleźć żadnej działającej w moich okolicach gręplarni.. przędzenie na kołowrotku z taśmy zupełnie mi nie wychodzi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
krosna tkanckie produkuje również reklamowana na tym blogu firma Kromski - wytwórca kołowrotków.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe miejsca znalazłaś. Ten pierwszy kurs i mnie kusi:)
OdpowiedzUsuńŚwietne miejsca wynalazłaś :) Też mnie ten kurs tkacki kusi i też mam pytajnik w oczach finansowo-czasowy ...
OdpowiedzUsuń