Zaproszenie

Zapraszam wszystkie polskie prządki i prządków do współtworzenia tego bloga. Myślę , że miło będzie mieć miejsce, gdzie będziemy mogli porozmawiać o naszej pasji przędzenia wełny na wrzecionach i kołowrotkach, pooglądać piękne, samodzielnie zrobione włóczki i rzeczy z nich wykonane. Kto wie, może przyjaźnie zawarte na tym blogu sprawią, że spotkamy się również w rzeczywistym świecie i zaśpiewamy wspólnie Prząśniczkę :) .



Blog został zamknięty i przeniesiony na WordPress. The blog was closed and moved to WordPress:
http://polskiewrzeciona.wordpress.com/

piątek, 13 sierpnia 2010

Instrukcja obsługi wrzeciona - część II

Po przerwie spowodowanej wyjazdami wakacyjnymi nadszedł czas na część II przędzenia za pomocą wrzeciona o tytule: Hurra przędziemy!

Najpierw trochę teorii:
Wełna składa się z włókien. Włókna mają łuski. Przy odpowiednim potraktowaniu łuski zahaczają się o siebie i włókna mocno się siebie trzymają. Jak porządnie zmaltretujemy wełnę – dostaniemy filc. Przy przędzeniu jedynie skręcamy ze sobą włókna. Do tego właśnie służy nam wrzeciono – do skręcania.

Im mocniej skręcimy nitkę – tym mocniej zahaczą się o siebie włókna i tym mocniejsza będzie nitka. Będzie jednak jednocześnie twardsza.

A więc – do dzieła. Mamy już skręcone kilka centymetrów nitki - gdy zaczynaliśmy. Bliższe oględziny pozwalają nam znaleźć miejsce gdzie nitka się kończy, a zaczyna już nie skręcona czesanka. Tak, jak na zdjęciu:



Chwytamy czesankę w tym właśnie miejscu lewą ręką (jestem praworęczna). Po jednej stronie mamy mieć nitkę, po drugiej – czesankę.



Rozkręcamy wrzeciono i puszczamy je, aby się spokojnie kręciło.
Chwytamy prawą ręką tuż poniżej palców lewej ręki, rozluźniamy lekko lewą i delikatnie wyciągamy porcję włókien. Następnie znów zaciskamy palce lewej ręki i rozluźniamy prawą, aby wyciągnięte włókna mogły się skręcić.

Nasz cel jest następujący – wyciągnąć porcję włókien, skręcić ją i nie dopuścić do tego by skręciła się reszta czesanki. Wyciągnięta porcja włókien oczywiście nie może stracić kontaktu z resztą czesanki.



I tak w kółko, aż nitka osiągnie odpowiednią długość. Wtedy chwytamy wrzeciono i nawijamy na nie dopiero co sprzędzioną nitkę, zostawiając taki kawałek by można ją było zaczepić o haczyk i całą zabawę powtarzamy od początku. Aż skończy nam się czesanka, albo zajdzie jakiś inny wypadek (typu przerwanie nici – o tym później)



Uwagi:
1. Im mniej włókien wyciągniemy naraz, tym cieńsza będzie nasza nitka. Cienka nitka jest jednak słabsza. Jeśli będzie zbyt słaba – może urwać się pod ciężarem wrzeciona. Możemy wobec tego albo ją mocniej skręcić, albo kupić/zdobyć/zrobić lżejsze wrzeciono.

2. Jeśli skręci nam się reszta czesanki, to bardzo ciężko będzie z niej się wyciągało włókna. Gdy coś takiego nam się przydarzy należy unieruchomić wrzeciono i spokojnie rozkręcić to, co jest niepotrzebnie skręcone.

3. Włókna należy wyciągać z wyczuciem, delikatnie i tak dalej… Trudno to opisać – ja pod koniec przędzenia pierwszej robionej tym sposobem nici (przedtem stosowałam inne, mniej wygodne metody) nagle „poczułam” w czym rzecz. Tu chyba po prostu trzeba się przyglądać czesance i temu, co się z nią dzieje. I twardo sobie powtarzać: „przędzenie wełny nie jest trudne – kiedyś wszystkie kobiety to umiały”

4. Sprawę można sobie początkowo ułatwić – zaczynałam od następującego schematu postępowania: najpierw rozkręcałam wrzeciono, ono się przez chwilę kręciło, miałam więc bardzo mocno skręconą nitkę. Potem zatrzymywałam wrzeciono i spokojnie wyciągałam kolejne porcje włókien. Ponieważ nić była mocno skręcona – część skrętów przechodziła na wyciągnięte włókna. Ten sposób jest prostszy – bo można to robić powolutku, bez obaw, że wrzeciono cały czas się kręci, ale jest bardziej czasochłonny.

5. Wrzeciono najlepiej unieruchamiać między kolanami.

6. Odpowiednia długość nici – taka, która powinna nas skłonić do nawinięcia jej – to taka, przy której wygodnie nam będzie wrzeciono złapać i nie trzeba będzie przy tym robić akrobacji. Uwaga na wylądowanie wrzeciona na podłodze – przestaje się wtedy kręcić, a my możemy tego nie zauważyć i wciąż wyciągać włókna. Wtedy nić się przerwie.

10 komentarzy:

  1. Super to opisałaś :) I to prawda, że po kilkunastu metrach sprzędzionej nitki zaczyna się "łapać " o co chodzi. Warto też na początku trzymać wrzeciono miedzy kolanami, jak to opisałaś i dopiero po opanowaniu wyciągania czesanki , zacząć pracować z kręcącym się wrzecionem.
    Z praktyki wiem ,że opanowanie przędzenia na wrzecionie idzie dość szybko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję zaczynami się rozjaśniać w głowie i najwyższy czas bo czesanka już czeka , jeszcze tylko wrzeciono :))) Nie wiem dlaczego zawsze wydawało mi się że przedzie się na wrzecionie z drugiej strony.... tzn kółko jest na dole, a tu widzę, że jest odwrotnie? Czy to zależy od rodzaju wrzeciona czy zawsze przędzie się w ten sposób ? Co jak wrzeciona nie mają haczyka, są w ogóle takie ? ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Modele wrzecion są różne - kółko może być na górze lub na dole - ono tylko zwiększa moment bezwładności powodując, że wrzeciono lepiej się kręci. Ale chyba zawsze trzeba o coś na górze nić zaczepić, bo inaczej podczas kręcenia wrzecionem będzie się odwijać albo nawijać. Więc na zdrowy chłopski rozum - wydaje mi się, że coś w stylu haczyka musi być. Na jednym zdjęciu widziałam takie nacięcie - zamiast haczyka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam instrukcje z zapartym tchem... Coś zaczynam rozumieć :)
    Proszę o jedno wyjaśnienie - usłyszałam ostatnio coś tajemniczego ;) Podobno pewna starsza pani miała taką wprawę, że przędła nici bardzo szybko (to rozumiem ;)). Ale robiła to odrzucając od siebie wrzeciono, a ono wracało jak bumerang dając kolejną porcję gotowej nitki. O co może chodzić?
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cokolwiek to było, musiało polegać na skręcaniu nitki - tak każe mi twierdzić moja dotychczasowa wiedza na temat przędzenia. Ale - ponieważ jest to wiedza jeszcze niewielka, więc trzeba brać na to poprawkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj dotarło do mnie wrzeciono i zaczęłam próby, ale jakoś marnie to wychodzi. Mam takie pytanie - w pierwszej części pisałaś "Ważne, żeby cały czas kręcić w tę samą stronę. I zapamiętać, w którą, gdyż przy następnych działaniach będzie to ważne (wówczas trzeba będzie kręcić w drugą)" . Tak więc kiedy trzeba kręcic w drugą?

    OdpowiedzUsuń
  7. makneta, w drugą stronę kręcisz, kiedy z dwóch ( lub więcej )nitek skręcasz jedną .

    OdpowiedzUsuń
  8. A dziękuję bardzo, na razie mi to nie grozi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. :)będziesz szybciej kręcić w drugą stronę, niż Ci się wydaje :)Jestem ciekawa, jakie masz wrzeciono ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Hm, kupiłam u Państwa Kromskich.

    No nie wiem, na razie to co mi wychodzi nie przypomina nitki tylko dredy, a na pewno w wielu miejscach jest zbyt mocno skręcone.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...