W ubiegły piątek miałam przyjemność spędzić czas w towarzystwie Eli oraz jej kołowrotków. Przejechałam ponad 450 kilometrów, aby zapukać do drzwi Pracowni na Kaszubach. Kurs przędzenia na kołowrotku był główną atrakcją mojego dwutygodniowego urlopu, a owocem mej pracy jest sprzędziona samodzielnie włóczka, która w zaciszu domowym otrzymała dumne imię : "kiełbaska".
Po lewej stronie - "kiełbaska", po prawej - cienka nitka skręcona przez Elę
Kiedy już zwarta i gotowa zasiadłam do kołowrotka, pierwsze czego dowiedziałam się, to że mnie wcale nie słucha. Nie była to bułka z masłem, jak wydawało się po obejrzeniu filmików z You Tube. Ja chcę kręcić kołem w prawo, to dlaczego ono na złość w lewo? Trafiłam na zdecydowanie wygłodniałe sztuki, które wciągały czesankę, aż nie nadążałam jej podawać. Jako osoba obdarzona bujną wyobraźnią widziałam już te sploty niteczek wychodzące spod moich rąk, delikatne, przędzione z wełny, a jedwabne, jak włosy anielskie, a tutaj... no właśnie...
Pierwsze słowa, które spontanicznie wyrwały mi się na widok mojej włóczki to: "Ależ ona brzydka!" Na to Ela: "Jedyna w swoim rodzaju". To się nazywa wzorowe podejście pedagogiczne.
Pierwsze słowa, które spontanicznie wyrwały mi się na widok mojej włóczki to: "Ależ ona brzydka!" Na to Ela: "Jedyna w swoim rodzaju". To się nazywa wzorowe podejście pedagogiczne.
Ale nie tylko było przędzenie, była też mechata atrakcja - mizianie ufarbowanych przez Elę włóczek o pięknych, naturalnych kolorach przyrody. Cudo! Cóż tutaj dużo pisać, wyfrunęłam z Pracowni, jak na skrzydłach, przekonana, że przędzenie ma terapeutyczne działanie na skołatane nerwy, a ja nawiązałam magiczną nic porozumienia ze światem kołowrotków, czyli jednym słowem - wpadłam jak śliwka w kompot! i postanowiłam kuć żelazo póki gorące... tak, że teraz już pocztą coś mechatego do mnie jedzie, a ja z wlepionymi ślipiami w ekran buszuję w Google i zastanawiam się, które kółko będzie idealne dla mnie...
Małgosiu, witaj na blogu, czuj się tutaj miło i pokazuj jak " kiełbaski" zamieniają się w anielskie włosy :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wstąpienia w szeregi prząśniczek. Miałaś więcej szczęścia niż ja. Dla mnie Ela niestety w tym czasie nie znalazła czasu.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, takie same kiełbaski i ja zrobiłam na początku i bardzo je szanuję!
OdpowiedzUsuń