Witam :)
Bardzo dziękuję za zaproszenie do współtworzenia Prząśniczki. Mam na imię Agata i pierwszy raz chwyciłam za wrzeciono niespełna dwa miesiące temu. Kłaniam się Siłom Wyższym za to, że natchnęły Fanaberię i Fanaberii za to, że podzieliła się swoim natchnieniem - pierwszą nitkę ukręciłam na kuchennej mątewce :) Natomiast doskonałą instrukcję obsługi wrzeciona znalazłam właśnie na Prząśniczce :)
Jednak mątewka okazała się za lekka jak na moje potrzeby (15g) i wykombinowałam sobie inne wrzeciono. Oto nitki, które na nim uprzędłam, niektóre już przerobiłam na drutach.A oto moje wrzeciono (waży 25g):
Składa się z płyty CD i długopisu zabawki - reklamówki, który moje dziecię dostało w sklepie jako upominek z okazji Dnia Dziecka :)
Wczoraj odwiedziłam castoramę i kupiłam kilka drewnianych drobiazgów, nad którymi pracuje teraz mój mąż. Kto wie, może okaże się, że castorama to najlepszy polski sprzedawca wrzecion ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Składa się z płyty CD i długopisu zabawki - reklamówki, który moje dziecię dostało w sklepie jako upominek z okazji Dnia Dziecka :)
Wczoraj odwiedziłam castoramę i kupiłam kilka drewnianych drobiazgów, nad którymi pracuje teraz mój mąż. Kto wie, może okaże się, że castorama to najlepszy polski sprzedawca wrzecion ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Agato - wspaniałe wrzeciono! Ja poległam przy mątewce, ale jeszcze nie zarzuciłam ochoty na naukę! Muszę odwzorować inne pomysły, może ten Twój będzie idealny?
OdpowiedzUsuńwitaj imienniczko:]
OdpowiedzUsuńpierwsze moje wrzeciono skonstruowałam z patyka (do robienia kołków z praktikera) i gliny samoutwardzalnej - polecam i tę technikę:]
ie na darmo mówią - Polak potrafi!
OdpowiedzUsuńAle zdolniacha z ciebie, takie ładne niteczki ci wychodzą.
OdpowiedzUsuńWitaj serdecznie na blogu i czuj się tutaj miło :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa , co zmajstruje Twój mąż .Tym bardziej, że wróciłam właśnie od Kasi Poppy i miałam okazję poprząść na wrzecionkach, które wytoczył Olek. Śmigaja , aż miło :)
Kiedyś, kiedy w Polsce będą liczne sklepy z produktami dla przędek, będziemy ze śmiechem wspominać nasze pierwsze wrzecionka
Kankanko - ależ Ty masz kołowrotek, to mało Ci?? ;)
OdpowiedzUsuńSzoszonko - dzięki, może pokombinuję; patyk kupiłam w casto :)
Folkmyself - potrzeba matką wynalazku, wiadomo...
Makneto - dzięki!
Elu - dziękuję! mam nadzieję, że nie będę przynudzać ;) Oby te sklepy szybko się pojawiły!
Agata, witam na blogu prząśniczek, masz bardzo dobre początki "na prządki:)" oraz właściwą ku temu determinację!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Iza
To niesamowite, że jest nas już tak dużo!
OdpowiedzUsuńAgato, dziękuję! Mam nadzieję, że to hobby przyniesie Ci wiele radości :)
Izo - bardzo mi miło! przędzenie pokochałam :)
OdpowiedzUsuńFanaberio - hobby przynosi mi mnóstwo uciechy, a cała ta sprawa jest niesamowicie zaraźliwa i myślę, że prządek będzie coraz więcej!
U Fanaberii jest pomysł z mątewką, nawet wełnę sobie taką żółto-pomarańczową naszykowałam i na razie nic z tego. Muszę umieć i wrzeciono obsłużyć mimo kołowrotka :), bo jak z kołowrotem do pociągu np?
OdpowiedzUsuńalbo na ławeczkę, jak Fanaberia ;)
OdpowiedzUsuńwiesz, wrzeciono dobraz rzecz, zdarza mi się kręcąc dokarmiać dziecię młodsze albo sprawdzać lekcje dzieciu starszemu :) i w ogóle kręcę i biegam po domu...