![]() |
Przybyła nam w ubiegłym tygodniu nowa prządka :) Mam nadzieję, że Pani Agnieszka znajdzie czas, aby odwiedzić nas na blogu. |
Przeszukałam w s z y s t k i e zakamarki i ku mojej radości, znalazłam moją pierwszą, sprządzioną nitkę . Farbowaną w barwnikach z motylkiem, pewnie razem z pieluchami z tetry. Wełenka jest już chyba zabytkiem , ma prawie 30 lat :)
Oto ona :
W charakterze bardzo rusic, bardzo ...:) Jak to pierwsza nitka, której szaleństwa grubości i skrętów, już nigdy nie uda nam się powtórzyć :)
Ale znalezisko! Lubię takie pamiątki. Moja pierwsza uprzędziona wełna też sobie leży w koszyczku na dnie szafy...
OdpowiedzUsuńSuper znalezisko, ja też mam różne rzeczy pamiętające dawne czasy. I teraz się cieszę, że ich nie wyrzuciłam, ostatnio tak znalazłam bardzo fajne niteczki, chyba jedwabne.
OdpowiedzUsuń30 lat przędzenia... Ciekawe ile kilometrów włóczki przez ten czas uprzędłaś, pewnie kulę ziemską kilka razy można owinąć ;)
OdpowiedzUsuńŚliczny kolor ma ta pierwsza i dobrze, że jednak nie przepadła :)
pozdrawiam
o nie, to nie tak, że ciągle przez ten czas przędłam ...:)))
OdpowiedzUsuńTo jedno z moich zainteresowań i to wcale nie najważniejsze . Ale trochę poprzędłam na studiach i jak był stan wojenny i jak mieszkałam w górach, bo wtedy czasy były takie , że trzeba było i wełnę uprząść i uszyć coś samemu, jak się chciało mieć coś ciekawego do ubrania ;)
Wróciłam do tego zajęcia jakieś 7 lat temu, jak zamieszkaliśmy na wsi :)Wszystko temu sprzyja w takim miejscu, nawet sąsiad ze stadem owieczek...
uauuuuuuuuuu!!! Tanks!!! here is all more nice!!! I no speak english, sorry only italian, ciaooo!!!
OdpowiedzUsuńexcelent !
OdpowiedzUsuń