Nazbierałam z uszu Bajtusiowych czesanki!
Włos ma na nich długi, miękki, lśniący. Wyczesywałam cierpliwie i składałam w woreczki. Na samym początku uprałam taką garść i to był błąd - sfilcowała się od razu.
Długo to trwało.
Uzbierałam 12 deko i skoro musiałam wszystkie inne zabawki pochować, przezornie blisko zostawiłam kołowrotek i czesankę z Bajtka.
W pierwszy dzień Świąt małżonek wybrał się do rodziny brata, a ja pod pozorem potrzeby samotności zasiadłam do Gada i ukręciłam.
Przy okazji mierzyłam czas - 47 metrów /h .
W pierwszej wersji uzyskałam 141 metrów 2 ply.
Singiel 282 metrów był gruby, bo nie posiadam zgrzebła, a sierść przechowywana i przekładana z miejsca na miejsce pofilcowała się w buły, więc wyciągałam ile dałam rady palcami i nie zależało mi na cieniźnie.
Nawinęłam na motowidło i uprałam zwój.
Nie capiło psem absolutnie. Ta sierść pozbawiona jest bliskości psich gruczołów zapachowych i jedynie pospolity kurz z niej zszedł.
Wyczesywałam Bajtka też kiedy był w miarę czysty.
Od razu zauważyłam, że wełna ma tendencję do zbijania, więc jeszcze raz nawinęłam na motowidło i zmierzyłam. Ubytek wynosił ok 10%. Powtórne mierzenie dało wynik 127,5 metra w 2 ply.
Wełenka jest sucha, pachnie teraz lenorem, jest bardzo mocna, nie można jej przerwać rękami, musiałam użyć nożyczek.
Po intensywnym trzepaniu wełny uzyskałam efekt moheru.
Jest miękka, ale jednocześnie lekko drapiąca. Kolor ma zbliżony do moich włosów, taka namiastka alpaki, beżowo-rudy blond.
No i mam zadumę, co z niej zrobić.
Myślałam, ze posłuży jako część w swetrze, jednak obawiam się, że filcowania nie koniec.
Czapka? Rekawiczki? To też będzie zaraz sfilcowane, ale jednocześnie ciepłe.
Torebka? To byłoby najlepsze rozwiązanie, ale jakoś muszę ograniczyć ilość torebek.
Pozostawiam w nawoju do ostatecznej decyzji, póki co noszę jako golf na szyi po domu i napawam się niesamowitym ciepłem psiej sierści.
Może oddzielenie jej inną wełną nie pozwoli się filcować drastycznie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
o rany, ale pomysł! :) A może by tak porobić z niej kosmetyczki (na prezenty na rok przyszły jak znalazł) - jako, że kolor indiańsko mi się z lekka kojarzy, ozdobić je koralikami, porobić tyakie na zamek błyskawiczny albo zapinane na guziczki...?
OdpowiedzUsuńAnn - wydaje mi się, że jedynie ja bym mogła mieć z tej sierści kosmetyczkę :), inni ludzie mogą się poczuć nieswojo.... ;))), ale do filcowania ona idealna.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita i super praktyczna kobitka.
OdpowiedzUsuńmam pytanie :) jak wyczesać wełnę, bez większych urządzeń, bo ty zapewne masz drum cardera :) mam trochę wełny i to raczej najgorszej jakości...można ją jakoś zgręplować ?
OdpowiedzUsuńMiałam okazję pomacać tę włóczkę, bo Ania wysłała mi próbkę . Jest bardzo miła i mięciutka. Jak ktoś nie wie, to nie wpadnie na pomysł , że to z psiaka :)
OdpowiedzUsuńPomysł na kosmetyczke lub woreczek do przechowywania drutów jest ciekawy .
hmmm... w sumie to nikt nie musi wiedzieć, że to z psa :) A poza tym, ta wełna jest na 100 z czystszego zwierza niż z owcy - wiem coś o brudzie surowej wełny owczej :) więc jest , jakby to powiedzieć - lepszego soru? :)
OdpowiedzUsuńWarszawianko- recykling moją drugą naturą :))))
OdpowiedzUsuńLaura - może szokować, ale jak nie wiesz z czego. To wełna i tyle.
W dodatku kolorek ma miły. Ale rozumię opory. Ja po każdym kontakcie ze zwierzętami myję ręce.
Niebieskości - ja nie mam żadnych urządzeń, część tej pofilcowanej czesanki próbowałam rozczesać zgrzebłami psimi, ale włos wyglądał nieciekawie, więc wyciągałam ręcznie w trakcie przędzenia.
Ann i Elu - miałam porównanie o brudzie wełny. Wełna z kołdry staruszki wymagała chyba 4 prań, natomiast ta tylko jednego. Ale ja nie zbierałam jak popadło, ta czesanka jest wyłącznie z psich uszu. Nie użyłam sierści z łap, ani brzucha.
Laura - źle kropki postawiłam: zszokuje jak wiesz z czego. tak mniej więcej miało być ;)
OdpowiedzUsuńLaurka - a ja nie jem innych jajek niż kurze. Nie dla mnie przepiórcze, ani kacze, a strusie ..... bym się wynicowała....
OdpowiedzUsuńDlatego rozumiem innych! Laura dostaniesz trochę Bajtka do wymacania.
OdpowiedzUsuńTo zrób sobie z niego golf taki piekny , ciepły na szyję aja ci w prezencie dorobie kwiat ? co ./ Jesli lubisz naturalnie.... z wielbładzio - alpaczej welny . Kolor bedzie jak znalazł.I co Ty na to ?
OdpowiedzUsuńGaju! Miodzio! Będę zaszczycona!
OdpowiedzUsuńA ze z psa... CUDOWNIE .Zycie bez psa nie ma sensu a Ty mozesz jeszce swojego nosic na szyi . Oj jak barzdo bym chciala miec w domu znowu 4 psie łapy.
OdpowiedzUsuńJuż nawet miga mi projekt szalowca.
OdpowiedzUsuńGaju, teraz pamiętam jak ze swojej owczarki prawie belgijskiej tumany sierści wyczesywałam, zawsze jechała ze mną na łąkę nad Odrę latem.
Aż przyszedł dzień w sierpniu, kiedy poszła na ostatni spacer kilka ulic dalej. I potem ze łzami w oczach, mimo że deszcz lał pojechałam szukać tych psich kłaków pod krzakami. Nie zostało nic..... ptaki pozbierały do gniazd, jedną kępkę ocaliłam.... i mam do dziś.... i popłakałam się teraz.....
NO WłASNIE - JA TEŻ ... z tesknoty za swoim owczarkiem kaukaskim- psem mojego zycia. Wielkim szarym potworem co płakał i śmiał się razem ze mną. A ile dawał wełny... ptakom do gniazd ... bo jeszcze wtedy nie przędłam.Szkoda .. bo mogła bym sobie teraz powąchać szaliczek np. Mnie pies nie smierdzi .. nawet łapy i brzuch. Byleby był.
OdpowiedzUsuńGaju - przytulam!
OdpowiedzUsuńłomatko, myślałam, że po wełnie z kołdry już mnie nic nie zdziwi, a tu proszę! :D
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka zrobiła sobie szalik z wełny z owczarka collie ( swojego ). Sprawdzał się doskonale przez kilka lat, dopóki go nie zgubiła. Ja bym tam była chętna na kosmetyczkę, albo torebkę z sierści moich psów. Why not? A sierści z dwóch bernusiów duuużoooo!
OdpowiedzUsuńZaczynam żałować , że nasze psy są krótkowłose...
OdpowiedzUsuń