jak w temacie. niedziela to nie jest dzień na przędzenie. chciałam się zrelaksować przy kołowrotku, a mam mnóstwo wełny do przerobienia, i tej surowej i merynosa i luksusowej alpaki oraz baby alpaki. (co prawda alpak boję się ruszać, takie są fantastyczne i nie chcę ich zniszczyć). wyciągnęłam kołowrotek, przygotowałam sobie wełnę i zaczęłam kręcić. i było gorzej niźli wtedy, gdy zaczynałam nauki u Eli. nie ukręciłam nawet pięćdziesięciu metrów. nić nie sprzędłam, gdyż nawet na szpulkę kołowrotka nie mogłam lidera nawinąć. rwało się wszystko i w każdym momencie. jedna wielka masakra.
mam nadzieję, że w poniedziałek będzie lepiej.
fakt, niedziela nie jest przeznaczona na żadne prace czy handel. Nasza babcia powiadała, że nie polosuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
...to wygląda mi na złośliwość przedmiotów martwych, jak mawiał mój Dziadek.
OdpowiedzUsuńteż tak myślę. palce mi raczej nie odwykły:] szyłam dziś pół dnia bez żadnych niespodzianek. (w sumie niedziela dla mnie jest jak każdy inny dzień roboczy).
OdpowiedzUsuńJak to kiedyś usłyszałam z ust mądrego człowieka: "Niedzielna i świąteczna praca w g... się obraca".
OdpowiedzUsuńWielokrotnie sprawdzone, że działa :)
no widzisz, mnie nie. pożaliłam się tylko, że nie poszło mi akurat z przędzeniem tego dnia. gdyby ta sytuacja miała miejsce w poniedziałek tytuł notki brzmiałby: "poniedziałek to nie dzień na przędzenie". dla mnie niedziela jest normalnym dniem pracy (ale prząśniczka to nie miejsce na spory światopoglądowe).
OdpowiedzUsuńNiedziela czy nie, obiad trzeba ugotować. A mnie się którejś niedzieli zdarzyło, że podczas gotowania wszystko mi z rąk leciało, sól wysypana wystrzeliła gejzerem na pól mieszkania i o wszystko się uderzałam. Uciekłam z kuchni i dla uspokojenia wzięłam się za tkanie. Ale może to nie praca.
OdpowiedzUsuńPowiedzenie o pracy co się obraca, jest na prawdę mądre i prawdziwe. Nawet jeśli się czasem nie sprawdza, to zawsze można go użyć jako ripostę, gdy ktoś nam każe robić w niedzielę coś, czego nie lubimy :D
Jako riposta jest świetne:), ale ja lubię pracować w niedzielę. Szczególnie przy domku na wsi. O dziwo, miejscowi jakoś usprawiedliwiają " mieszczuchów", że pracują w ogrodzie w niedzielę, o ile Ci nie koszą i nie piłują drewna.
OdpowiedzUsuń