i tak oto dobiegł kresu żywot mojego wrzeciona. przędłam na nim kilka dobrych miesięcy, wiele razy zaliczało upadki na podłogę- i taka z płytek i taką z drewna, bruk, ziemię, błoto, asfalt, kocie łby i trawę. i przezywało te wszystkie upadki bez uszczerbku. aż nadszedł jego kres, co najgorsze nie wiem nawet konkretnie kiedy. gwoździem do trumny musiało być dzisiejsze spotkanie z podłogą u mnie w pracy, gdzie na spotkaniu koła dzielnych dziergaczek przędłam sobie karmelowego merynosa. gdy wyjęłam wrzeciono z plecaka w domu zdążyłam nawet ukręcić kilka metrów nici zanim zauważyłam, że przęślikowi brakuje mniej więcej jednej trzeciej powierzchni. nie zdążyłam nawet zrobić mu zdjęcia zanim zupełnie się nie rozpadł.
to, co zostało z mojego wrzeciona:] |
przęślik rozpadł się na trzy części. odnalazłam tylko dwie |
zatem czas na nowe wrzeciono. może tym razem Kromski?
To było bardzo sympatyczne wrzecionko :(
OdpowiedzUsuńI jaką równą niteczkę przędło....
A ja własnie odebrałam z Poczty wrzecionko od Kromskiego. Po pracy poddam je testom i wszystko opiszę.
aż mnie serce rozbolało jak to zobaczyłam, niby
OdpowiedzUsuńmnie to nie dotyczy ale szkoda - mam nadzieję że, masz jakieś inne bo jak tu nie prząść - pozdrowienia
Witam :) Wrzeciono od Kromskiego mam od dwóch miesięcy .Jestem zwolenniczką raczej cienkiej wełny,lecz wrzeciono jest dosyć ciężkie i zrywa nitkę . Szczególnie wtedy , gdy niteczki jest już namotane na nim kilka metrów. Pan Kromski nie ma w swoim asortymencie wrzecionek o mniejszej wadze . A szkoda ...
OdpowiedzUsuńoj, no szkoda :( ale trudno, stało się i czas na nowe...
OdpowiedzUsuńJak kręciłam na tym moim z długopisu i CD to namiętnie trzaskałam płyty :) na szczęście domowy informatyk zawsze nową dostawę załatwiał ;)
Szkoda wrzecionka, ale taki chyba ich los - one chyba też mają nić żywota ;) Co do wrzeciona made by Kromski to ciężko mi się wypowiedzieć przy tak zaawansowanych koleżankach prządkach. Osobiście nie narzekam i kręcę sobie dzielnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
mi też nie przeszkadza waga Kromskiego - przeciwnie, cieszę się, że nie wychodzi mi pajęcza nić ;)
OdpowiedzUsuńz trzech wrzecion, które mam teraz, Kromskiego jest zdecydowanie najgorsze. Nie dlatego, że złe ;)
OdpowiedzUsuńJest ciężkie, przęślik jest wielki, ale tak wyprofilowany, że nie wspomaga rotacji, natomiast mocno wspomaga zrywanie cieńszej nici - innymi słowy, nadaje się wg mnie tylko do tworzenia dość grubej przędzy. Dzięki temu wrzecionu i no-name-drop-spindle, które dostałam od przyjaciela z Anglii byłam w stanie skonstruować własne z mątewki - perfekcyjne! ;)
Pozdrawiam
feri
nowego jeszcze nie mam, muszę sobie przęślik wyprodukować. potrzebuję raczej lekkiego sprzętu, jestem jeszcze ciągle na etapie cienizn. zatem Kromskiego sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńA ja póki co tylko sobie poczytam, ta sztuka jeszcze przede mną, :)))))
OdpowiedzUsuńJa mam wrzeciono Kromskich, kupiłam u nich na warsztatach, na razie mi się sprawdza, ale myślę, ze to jest bardzo indywidualna kwestia. Trzeba próbować, co tam komu najlepiej w dłoni leży. :)
OdpowiedzUsuń