Kiedy pani na Poczcie podała mi płaską kopertę z wrzecionem, musiałam zerknąć na nadawcę, aby upewnić się, czy to Kromski. Wrzeciono wysyłane jest w stanie rozłożonym, jest dobrze zapakowane. Jego złożenie nie stwarza problemów, bo składa się tylko z 3 części. Wybrałam model lakierowany i oczywiście jak każdy wyrób Kromskiego, wrzeciono wygląda wspaniale , jest perfekcyjnie wykonane. Jedyną modyfikacją, jakiej dokonałam, to zeszlifowanie papierem ściernym, odcinka ok 10 cm, pod przęślikiem. W czasie przędzenie zauważyłam, że nawinięta nitka ma tendencję do przekręcania się, lub zsuwania. Ale może nawijałam ją zbyt luźno?
Tak wygląda wrzeciono, w porównaniu z innymi moimi wrzecionkami .
od lewej, wrzeciono tureckie Ashforda, wrzeciono Kromskiego, przedwojenne wrzeciono typu ruskiego, wrzeciono n/n |
Wrzeciono ma ok. 31 cm długości ( z haczykiem ) , waży 84 gramy, przęślik ma ok 10 cm , średnicy. Dla porównania, wrzeciono tureckie Ashforda waży 55 gramów.
Z uwagą przeczytałam Wasze komentarze pod postem Agaty ( Szoszonki) . Jak się wydaje, najwięcej problemu sprawia przędzenie na tym wrzecionie cienkich nici. Brak tej możliwości znacznie obniżałby przydatność wrzeciona, a jest to jedyna wrzeciono dostępne na polskim rynku. Postanowiłam więc popracować na wrzecionie kilka godzin i dobrze poznać jego możliwości.
Przez pierwszą godzinę, faktycznie działo się to wszystko, o czym pisałyście. Nitka rwała się, wrzeciono spadało mi na dywan, Nitka była raz gruba , raz cienka, przekręcona i niedoręcona . Zobaczcie sami :
Wrzeciono jest ciężkie i kiedy wprowadzałam je w ruch w taki sposób ,
nitka nie skręcała się dostatecznie szybko i mocno.Rwała się, a wrzeciono lądowało na dywanie. Przy cieniutkiej nitce , ilość skrętów musi być dość duża, dlatego też do nowoczesnych kołowrotów dokupuje się specjalne "szybkie wrzeciona"
Zaczęłam eksperymentować z innym sposobem wprowadzania wrzeciona w ruch . Wrzeciono kręci się wtedy szybciej i dłużej.
Po kilkunastu próbach złapałam rytm i nitka zaczęła się dobrze skręcać . Muszę jeszcze popracować nad równomiernym skrętem, po mam tendencję do przekręcania nitki, ale czuję, że jestem na dobrej drodze :)
Bez problemu przędę nitkę o grubości 24 WPI ( czyli 24 oplecione nitki , na 2.5 cm ).
Jak oceniam wrzeciono? Pod względem technicznym jest doskonale wykonane. Można na nim prząść cienkie nitki, ale wygodniej będzie prząść średniej grubości i grube. Wrzeciono jest dobrze wyważone i wprawione w ruch kręci się bardzo długo. Do kompletu przydałoby się wrzecionko lżejsze. Może Pan Kromski zacznie takie produkować ?
Jestem ciekawa w jaki sposób na nim przędziecie ? Jak wprowadzacie je w ruch i czy widzicie różnicę, przy zastosowaniu różnych technik ?
dodane później
W miarę przybywania na wrzecionie sprzędzonej wełny ( merynos australijski) , zaczęłam mieć problemy z zawijaniem jej na haczyku. Mimo kilkukrotnego owijania, nitka nie trzymała się na haczyku. Prawopodobnie dlatego ,że wrzeciono jest lakierowane i bardzo gładkie. Zrobiłam więc nacięcie na brzegu przęślika i teraz nitka się nie przesuwa. Takie rozwiązanie widziałam już na innych wrzecionach.
Jestem samoukiem, więc technika jest, że tak powiem, własną kompilacją z przeczytanego i obejrzanego; Wrzeciono Kromskiego jest moim drugim wrzecionem. To no-name które posiadam jest z lekkiego drewna, przęślik jest bardzo dobrze wyważony. Mimo, że jest spore rozmiarami, to waży niespełna 38 g - dobrze rotuje i da się wygodnie prząść bardzo cienką nić. Na Kromskim też się da, ale w porównaniu z w/w nić muszę mocniej znacznie skręcać, co jej odbiera miękkość. Postaram się (i ile jeszcze kiedykolwiek wyjdzie słońce!)sfotografować je wszystkie i wtedy zaprezentować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
feri
Kolejny blog, na którym natknęłam się na temat przędzenia. Który oczywiście mnie fascynuje z tej racji, że nie mam o tym bladego pojęcia. Wrzeciona widziałam tylko na fotkach w necie. Dla mnie to kosmos.
OdpowiedzUsuńFeri,
OdpowiedzUsuńz tą miękkością, to możesz mieć rację. Jak uprzędę więcej, to zobaczę jak ta nitka wygląda w wyrobie.
Samoukami to my jesteśmy chyba wszyscy :) Co to by było, gdyby nie internet? Ja jestem ciągle zafascynowana tym , że w różnych częściach świata przędzie się na wrzecionach, w różnych technikach. Bardzo chcę spróbować techniki Indian Navaho, ale nie mam takiego długiego wrzeciona .
Proszę podaj mi swój adres mailowy ( na polskiewrzeciona@gmail.com ), a wyślę Ci zaproszenie , umożliwiające, po jego przyjęciu, pisanie na blogu .
Gocha , to natykanie się na temat przędzenia, na różnych blogach , to znak ;) Chwytaj za wrzecionko:)
Jakie ładne zdjęcia :) Chciałam się pochwalić nowym nabytkiem, ale niestety zarówno pogoda jak i skomplikowany aparat mi na to nie pozwalają... Po pierwszych paru(nastu) razach przędzenia na wrzecionie od Kromskich coś się zmieniło w moich kontaktach z wrzecionem historycznym - słabiej mi idzie. Ale nie poddaję się, przędę na przemian na jednym i drugim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Alicjo, dziękuję :) Zdjęcia udało mi się zrobić dzisiaj, jak na chwilkę wyjrzało słońce. Ale to był tylko moment, cały dzień właściwie pada deszcz ze śniegiem .
OdpowiedzUsuńTo dziwne, ale faktycznie kontakt z wrzecionem "coś zmienia" w człowieku. I z różnymi wrzecionami odczucia są inne. Jest w kręceniu na wrzecionie coś magicznego, coś co sprawia, że w ciągu dnia mamy ochotę po nie sięgać.Wrzeciono wcale nie jest gorsze od kołowrotka.
Cóż, muszę przyznać, ze mnie wrzeciona od pana Kromskiego nie zachwycają. Są, jakby to powiedzieć, za gładkie, za dobrze obrobione, i za ozdobne. Czysty XIX wiek i nostalgia za stylistyką "polskiego dworku". Przyjemniej pracuje mi się na surowym, nielakierowanym drewnie. No, i niespecjalnie lubię wrzeciona z przęślikiem u góry. Jest dla mnie okropnie nieintuicyjne.
OdpowiedzUsuńJeżeli bardzo wam brakuje wrzecion specyficznych, np. bardzo lekkich, to mam dwóch zaprzyjaźnionych stolarzy, których mogę namówić na eksperymenty w tej dziedzinie, i może wyjdzie z tego coś fajnego :)
Co do tego przęślika u góry, to się z Tobą zgadzam. Przędę cały czas na tym nowym wrzecionku i próbuję zrozumieć, co jest fajnego w takim umieszczeniu przęślika...
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym wrzecionem jest to typu ruskiego z miseczką .
Tacy zaprzyjaźnieni stolarze to skarb :) Marzy mi się lekkie, ale dobrze "chodzące" wrzeciono do cienkich nitek.
cieszę się, że jednak je kupiłaś :) bardzo byłam zdziwiona jak przyleciała do mnie płaska paczka, ale po chwili stwierdziłam, że tak mało jeszcze wiem, że nie powinnam się dziwić ;)
OdpowiedzUsuńI bardzo się cieszę, że pokazałaś metodę mierzenia grubości nici! ale objawienie, wielkie dzięki! :) pomierzę swoje, bo sama jestem ciekawa co mi wychodzi.
Wrzeciono rozkręcam jeszcze inaczej, po swojemu - palcami, chwytając za koniec "badyla"; nie umiem tego opisać, ale wtedy kręci się bardzo długo i szybko.
pozdrawiam!
A ja dla odmiany tylko górny prześlik uznaję. Wrzeciono p .Kromskich jak dla mnie za ciezkie ale cóz - angielskie gdzies sie znów schowałao.... gładkie i dobrze wyważione to fakt ale ja przede metoda z dolnego filmu . Tez przekrecam Elu ale co tam...
OdpowiedzUsuńWczoraj wyciągnęłam wrzeciono, żeby sobie przypomniec jak poprzednie 2 razy przędłam - tak jak na filmie drugim. Ale mój problem raczej polega na podawaniu czesanki. I dlatego mam duże kawałki przekręconej i duże kawałki "waty".
OdpowiedzUsuńtak czytam wiadomości i może też zacznę bawić się wrzecionem - kołowrotka na kawę do mamy nie zabiorę albo w jakieś inne miejsce a tak tu małe ploteczki a nitka się robi:)
OdpowiedzUsuńDokladnie ... ja nawet na lotnisku krece . W Mediolanie to normalnie zbaranieli... a i do samolotu wpuszczają bez komentarzy ze niebezpieczne.
OdpowiedzUsuń@pracownia na Kaszubach
OdpowiedzUsuń"Brak tej możliwości znacznie obniżałby przydatność wrzeciona, a jest to jedyna wrzeciono dostępne na polskim rynku. Postanowiłam więc popracować na wrzecionie kilka godzin i dobrze poznać jego możliwości"
Jak powiedziala pewna starsza pani na festynie w Biskupinie - "jak sie chcialam nauczyc przasc, babcia wziela patyk i kartofel"
Jesli macie znajomego ceramika, wystarczy poprosic o zrobienie i wypalenie kilku pecynek w roznych rozmiarach (z otworem rzecz jasna) na przesliki i zastrugac patyczki. Moje przesliki gdzies wsiakly, wiec do domowego uzytku zrobilam sobie je z modeliny.
Shigella, jak najbardziej popieram pomysł z kartoflem i patykiem :) Doskonała metoda , aby dowiedzieć się jaki rodzaj wrzeciona nam odpowiada .
OdpowiedzUsuńJednak tym, którzy nie mają zaprzyjaźnionych ceramików i nie chcą trzymać ziemniaczanego wrzeciona w koszyku, pozostaje tylko skorzystanie z oferty Kromskich. Szkoda, że produkują tylko jeden rodzaj :P