Witam!
Mam na imię Beata, ale w miłych sercu czasach znajomi mówili do mnie Bacha (stąd mój nick). Długo zastanawiałam się, czy mam napisać na Prząśniczce. Jak patrzę na dokonania Wasze, to wstydzę się moich. Dobry funkcjonalny kołowrotek mam około miesiąca. Wcześniej zaliczyłam jedną wpadkę z kupnem maszynki, któa była co prawda śliczna, ale tylko do wystroju wnętrza się nadawała. Kupiłam więc u Państwa Kromskich Fantazję. Zbierałam na nią pół roku czasu aż wreszcie udało mi się. I zaczęłam prząść. Zaczęłam od czesanki merino. I okazało się, że to nie taka łatwa sprawa. Najpierw walczyłam z samą sobą: żeby wszystkie kończyny zechciały mnie słuchać. Skoordynowanie rąk i nóg zajęło mi może z tydzień. Okazuje się, że nie jest tak łatwo dwiema rękami wykonywać ruchy niby podobne a jednak trochę inne. Najbardziej złościłam się na siebie, kiedy coś w rękach działo się nie po mojej myśli, to nogi zaczynały kręcić za szybko i nitka skręcała się za bardzo albo rwała, bo kręciłam kółkiem w przeciwną stronę niż powinnam. Ach, już dobrze, że mam to za sobą. W tej chwili idzie mi lepiej, ale napotykam na wiele trudności i wełenka nie jest taka jak w marzeniach :-).Ponieważ z wełną merino nie wychodziło mi tak, jak chciałam przerzuciłam się na runo owiec islandzkich. Wiele naczytałam się o tej wełence, zapałałam więc chęcią wydziergania islandzkiego żakardowego swetra. Muszę powiedzieć, że przędło mi się tysiąckroć lepiej niż z merino. Czesanka z długimi włosami znacznie twardsza ale łatwiejsza do opanowania. Powyżej zdjęcie islandzkiej wełenki w kolorze szarym. Uprzędłam nici 2ply z 500g czesanki. Zobaczę, czy starczy na sweter. Nić nie jest niestety cienka i równa, ale w takich projektach to nie przeszkadza. Wróciłam zatem do merino. Wzięłam do rąk czesankę w kolorze chabrowym. Szło mi lepiej, ale efekt jest daleki od satysfakcjonującego. Nitka nie jest równa a przy skręcaniu z dwóch nici jakoś się rozplata mimo, że kręcę w drugą stronę niż 1ply. Takie efekty uzyskuję:
Zastanawiam się, co robię nie tak. Naogladałam się też filmików na You Tube. I dużo jeszcze przede mną. Gdyby nie to, że przędzenie sprawia mi ogromną frajdę i odstresowuje mnie, pewnie bym to rzuciła. A tak walczę. Próbowałam też metody Navajo, ale jest to na razie poza moim zasięgiem. Na filmach to wszystko tak łatwo wygląda. I kołowrotek posłuszny i niteczka. Nie wiem też, jak Wam udaje się prząść singielki i w takiej postaci pozostawiać do dziergania, bo ja albo mam zbyt skręconą nitkę, że tworzą mi się abakany, albo nić się zrywa i jest niedoprzędziona. Oceniam, że jak na miesiąc pracy z kołowrotkiem, to dużo mam tych problemów. Pozdrawiam serdecznie wszystkie prządki. Nawet jeśli coś nie wychodzi, to przynajmniej w cierpliwości będziemy niedoścignione.
Przepraszam za jakość zdjęć, ale nad tym też pracuję usilnie.
Przepraszam za jakość zdjęć, ale nad tym też pracuję usilnie.
Ja uprzędłam moją singielkę i też stwierdziłam, że nie nadaję się do dalszej roboty, nić była bardzo skręcona, a jak ją trochę rozkręciłam to się rwała. Więc nawinęłam ją na książkę, po czym związałam , żeby się nie poplątała, ściągnęłam z książki i zamoczyłam w wodzie.Następnie nawinęłam na stojącą suszarkę do prania, żeby nić się wyprostowała. I udało się, teraz robię z niej czapę;) Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńBacha, witaj. Wszystko to o czym piszesz za jakiś czas będziesz miała za sobą :)))
OdpowiedzUsuńA do artystycznie przędzionych nierównych nici znów będziesz szła, piechotą będziesz szłaaaa! I będziesz się bardzo dziwić jak można robić yarnarty, jak ta cholerna nitka jest taka prosta!
DeeDee - uważnie przeczytaj: to, ze przekręconą nić nawinęłaś na coś sztywnego i teraz nić jest prosta to nie oznacza, że jest już ok.
OdpowiedzUsuńJa sama tak się cieszyłam :) ale w robocie od razu zauważysz, że oczka nie układają się równo, poza tym jak wypierzesz to te niby proste oczka - skręcą się. M
oże ten efekt utrzymać się ino do pierwszego prania. Jedyne co Ci polecam, to ostrożne, szybkie przekręcenie nitki w odwrotną stronę i wtedy dopiero wypranie i wysuszenie w pasmach! Każde nałożenie na jakieś rozpięcie zafałszuje Ci prawdę!
Wypierz teraz próbkę swoją i sprawdź jak się zachowuje. Minimalne przekręcenie uda się tak zlikwidować, ale większe zawsze w praniu wyjdą.
Bacha, witaj serdecznie na blogu :)
OdpowiedzUsuńDzielnie pokonałaś wszystkie trudności, jakie czekają początkująca prządkę. Każdy z nas musiał przez to przejść. Wiesz ,ile mnie kosztowało trudu i zachodu uzyskanie z wełny alpaki , takiej nitki jaką chciałam ? Też , na początku, rozłaziła mi się za bardzo.
Masz dobry kołowrotek i spróbuj poeksperymentować z naciągiem hamującym szpulkę. Napiszę niedługo post o tym jak w czasie pracy kontrolować skręt włóczki.Można wtedy na bieżąco sprawdzać jak to jest z tym skrętem.
Masz też rację , że zaczynając przędzenie, należy uczyć się na grubszej wełnie owczej, a merynosa zostawić sobie na później.
Z biegiem czasu, wyczujesz jak prząść cienkie i równe nitki:)
I będzie Ci trudno prząść grube. Ja próbuję sprząść grubo i nierówno wrzosówkę. Mam już trzy szpulki i nadal nie jest to to , co sobie umyśliłam.
Czy Twoja Fantazja też na początku skrzypiała w czasie pracy ?
Ja również witam i podpisuję się pod wszystkim co napisały poprzedniczki, chcę jednak dodać że, merynos merynosowi nierówny, Feri wczoraj pisała o jakiejś czesance hiszpańskiego merynosa do filcowania - ja też zakupiłam na allegro taką czesankę. Uprząść można prawie wszystko ale czesanki do filcowania już nie kupię, merynos którego mam do przędzenia (3 rodzaje) to zupełnie inna czesanka różnica ogromna
OdpowiedzUsuńDziękuję za rady;) Faktycznie przydałyby się rady dotyczące tego co robić z już uprzędzoną nicią;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKarina, a mogłabyś coś więcej napisać o tych merynosach ?
OdpowiedzUsuńWitaj Bacha:)Jak miło, że grono posiadaczek Fantazji powiększa się. Nie masz się co wstydzić swoich wełenek:) Każda z nas przechodzi etap kiedy to nic nie wychodzi tak, jak się chce. Wszystko przyjdzie z czasem, jak wyczujesz kołowrotek i ręce i nogi będą robiły same z siebie to, czego teraz się uczą. Życzę Ci wytrwałości:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Elu za chwilę bo właśnie piszę o farbowaniu wielbłąda :)))))
OdpowiedzUsuńWitaj! fantazja to świetny kołowrotek! - wiem, bo mam ;-) Trochę wprawy i pokochasz go miłością wielką. Jest stosunkowo prosty w obsłudze, a przędzie się na nim bardzo dobrze - i cienkie i grube, i jakie sobie zamarzysz :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie, miło że jest następna prządka wśród nas :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem początkująca i szczerze powiem, że miło się czyta o tym, że nie tylko samemu ma się takie kłopoty :) Najgorszy dla mnie jest ten skręt do opanowania (raz za luźny, raz nitka przekręcona). Ale zrobiłam już kilka rzeczy z nitek uprzędzionych i dochodzę do wniosku, że na gotowym produkcie lepiej to się prezentuje niż podczas pracy ;)