Wczoraj odwiedziła mnie Kasia. Przywiozła ze sobą stary kołowrotek. Kołowrotki tego typu były wytwarzane na Kaszubach. Mój, bardzo podobny do tego, pochodzi z Koloni.
Na pierwszy rzut oka, kołowrotek wygląda na sprawny. Ma jednak wypracowane części podtrzymujące wrzeciono. Jest też dość niestabilny. Jego podstawa była chyba dorabiana później . Wrzeciono też było " łatane"
Jednym słowem, kołowrotek- weteran, który niejedną nitkę widział :) Po drobnych regulacjach będzie nadawał się do przędzenia.
Namówiła mnie też na zrobienie zdjęcia :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i idę ćwiczyć przędzenie na wrzecionie , przy użyciu prząśnicy przysiadkowej.
Oj ... ale schudłaś... rzeczywiscie..świetnie wygladacie. serdecznosci
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało na szkoleniu u Eli:) Dziękuję i do zobaczenia!
OdpowiedzUsuńKatarzyna
Piękne widoki, piękne. Zadowolone prządki. Stary kołowrotek postawiony na nogi, gotowy do przędzenia artystycznych włóczek :) No i ten kolaż "przędzenie wełny" w tle...
OdpowiedzUsuńKasiu, a mówiłam, że będzie super! Pierwsze wprawki już za Tobą. Nie ma to jak fachowa nauczycielka :)
OdpowiedzUsuńZadziwiasz Kasiu coraz bardziej. Hrubieszów śledzi ,podziwia i jest dumny.
OdpowiedzUsuń