Wczoraj po kilku miesiącach odebrałam z naprawy kołowrotek. Pisałam o nim tutaj.
Stolarz sporo rzeczy w kołowrotku powymieniał, posklejał i poprawił. Udało mu się w sposób mistrzowski dorobić i uzupełnić brakujący fragment skrzydełka obejmującego szpulkę. Teraz kołowrotek jest stabilny, kompletny, wszystkie jego elementy dobrze są ze sobą połączone.
Po długim oglądaniu, cmokaniu i podziwianiu kołowrotka powyciągałam różne sznurki, wybrałam moim zdaniem najbardziej odpowiedni sznurek pakowy, założyłam go w kształcie ósemki na koło napędowe i kółka pasowe. Potem założyłam nitkę pomocniczą potrzebną do zaczepienia czesanki, dołączyłam czesankę i nacisnęłam pedał kołowrotka. Wszystko według mnie działało, więc rozpoczęłam próbę przędzenia.
To było kompletne wariactwo. Na nic nie miałam wpływu, niczego nie kontrolowałam. Noga robiła swoje, ręce coś tam próbowały, koło kręciło się raz w jedna, raz drugą stronę, czesanka bardzo się skręcała zanim zdołałam wyciągnąć z niej kilka włókien, tworzyły się jakieś grudy i kołtuny.
Podczas rozplątywania i odkręcania czesanki oraz doprowadzenia jej do ponownego użycia, pojawiały się różne myśli. Dwie dominowały. A to, że te kołowrotki to tak kiedyś specjalnie robili wyłącznie dla praworęcznych i prawonożnych, a ja mam odwrotnie i dlatego nie mogę sobie poradzić. I druga- czy na pewno kołowrotek jest sprawny.
Ostatni kolaż pokazuje efekt moich działań.
Po zakończeniu ćwiczeń zamówiłam sobie dużo czesanki do kolejnych prób:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wygląda na to ,że kołowrotek, po remoncie, jest w jak najlepszym stanie:)
OdpowiedzUsuńNie ma znaczenia ,czy jesteś lewo, czy praworęczna.
Na początku takie trudności są normalne . Trzeba ćwiczyć i ćwiczyć, najlepiej na jakiejś grubszej czesance. Poeksperymentuj z naciągiem cięgna.
Z każdym metrem sprzędzionej nitki będzie łatwiej:)
Maris - chęci i odwaga jest Ci potrzebne! Kręć! Za moment będziesz wymiatać!
OdpowiedzUsuń