Witam wszystkich!
Mam na imię Beata, nauczyłam się tkać prawie 20 lat temu w dość dziwacznych „okolicznościach przyrody”, a potem to zarzuciłam i teraz wracam ucząc sie wszystkiego od nowa.
Dzięki uprzejmości Eli dołączam do bloga i nareszcie mogę sie pochwalić! Właśnie odebrałam swoje pierwsze prawdziwe krosna (bo te od Kromskich tez mam, ale one sprawdzają się przy mniejszych pojedynczych rzeczach i mają walor "dekoracyjny").
Nawinęłam 14 metrów pierwszej osnowy (zajęło 2 dni, hehe), skompletowałam zestaw wielu bardzopotrzebnychelementów, których nazwy mi się mylą i teraz będę sie z lubością oddawać zwijaniu kłębków, cięciu materiałów na paski i utykaniu je między własnoręcznie nawinięte nitki, ale jestem dumna!
A wszystko to dzięki pomocy pani Ani Bałdygi z Mazuchówki, krosna zrobił pan Stanisław - jej mąż. Te na zdjęciu są moje, jeszcze nie całkiem kompletne, jak widać.
Pani Ania prowadzi w tym roku w swojej pracowni w Mazuchówce warsztaty – od sierpnia do listopada. W tym terminie uczestnictwo w warsztatach jest bezpłatne, trzeba tylko dojechać, mieć gdzie spać i co jeść. Gorąco polecam panią Anię jako nauczycielkę – kobieta o anielskiej cierpliwości, chętnie dzieli się wiedzą i ma tysiące sposobów naprawiania błędów przy zakładaniu osnowy i w trakcie pracy, o które u początkujących tkaczy nietrudno (zresztą jak czytam, nie jestem pierwszą osobą, która się od niej uczy).
Uff, wygląda na to, że pierwszy post ever mam za sobą. Pozdrawiam!
Beata, witaj serdecznie przy prząśnicy :)
OdpowiedzUsuńW końcu mogę na własne oczy zobaczyć słynne krosna pana Bałdygi. Wyglądają na bardzo solidnie wykonane. Jestem ciekawa, jakie mają rozmary, bo wyglądają na zgrabne i takie , które mogą się zmieścić w niewielkim pokoju.
Podziwiam Cię za nawinięcie 14 metrów osnowy. Sama to robiłaś ?
podziwiam...
OdpowiedzUsuńwyglądają na małe i zgrabne...
moje mają 2,5m x 2,5m x 1,8m
ale dopiero są w drodze jak dotrą to się pochwalę.
tylko nie wiem gdzie je wstawię,marzyłam o takich malutkich,ale jak się trafiły większe to wzięłam niedrogo i te większe.
gratuluje zapału,i umiejętności...ja się dopiero zacznę uczyć.
I jak Ci idzie tkanie ?
OdpowiedzUsuńDziewczyny,
OdpowiedzUsuńodpowiadam z poślizgiem, bo w końcu mam dostęp do netu.
Elu,
14 metrów na wale nadawczym było możliwe dzięki pomocy pani Ani, oczywiście :) A na uruchomienie krosien będę musiała jeszcze trochę poczekać aż zrobimy im miejsce, na pewno dam znać, jak już ruszą. Wtedy też je dokładnie wymierzę, na razie - na oko - potrzeba dla nich 1,5m x 1,5m przestrzeni, a maksymalna szerokość tkaniny to ok. 70 cm.
Mari,
rozmiary imponujące, jestem pod wrażeniem!!
Gdyby nie ograniczona przestrzeń naszego mieszkania, też bym chętnie miała jedne małe i drugie większe, zazdroszczę Ci.
A swoją drogą osnuć takiego wielkoluda to też niezła przygoda będzie
Ale piekne. jaki solidne i zgrabne. witaj Beata.
OdpowiedzUsuńBeato, czy mogłabyś podzielić się ze mną mailowo numerem kontaktowym do pana Bałdygi? Nie chciałabym upubliczniać w internecie swojego maila - adres do mnie ma Ela (Pracownia na Kaszubach), administrująca "Prząśniczką".
OdpowiedzUsuńMoja prośba już nieaktualna ;)
OdpowiedzUsuń