Witam to mój pierwszy post tutaj, ale nie mogłam wytrzymać musiałam się pochwalić.
Zacznę od początku.Będzie długie.
Jakiś czas temu "zepsułam" skórę baranią, piorąc ją w pralce automatycznej...tak wiem moja wina....ale nie ma tego złego, moja mama postanowiła baranka (to co po nim zostało) obstrzyc, wyszedł z tego worek wełny, czyściutkiej bo pranej w pralce.
Wełenka leżała i czekała na lepsze czasy..może filcowanko...może coś innego...
W międzyczasie odkryłam ten blog.
Od zawsze zafascynowana byłam tkaniem (mam warsztat pionowy,taki z Xw)jednak o przędzeniu pojęcie moje było zielone.
Oczytałam się, prześledziłam bloga całego, i pojawiła się potrzeba posiadania kołowrotka.
Zaczęłam się rozglądać, to tu, to tam, to na allegro, i gdy się tak rozglądałam mama uświadomiłam mnie że mój śp.Tata zbierał starocie
-A miał tych kołowrotków chyba z sześć
usłyszałam.
Niewiele myśląc skoczyłam do schowka pod tarasem, szłam szłam (ma jakieś 3m) przedzierałam się dzielnie przez pajęczyny,kosiarki,i inne wnyki,doszłam do kłębowiska wędek i jakichś drewnianych przedmiotów przypominających części kołowrotków. Walczyłam ze swoim strachem, ale poległam, gdy po raz kolejny przy podnoszeniu wędek poruszył się kolejny pająk uciekłam gubiąc po drodze skarpetkę.
Dzwonie do mamy:
-mamo....bo wiesz....tam było tyle pająków i miały normalnie po pół metra i wszystkie mnie goniły...
-tak tak ,jak przyjdę to ci wyciągnę te kołowrotki.
Gdy mama wróciła (ona nie ma arachnofobii) okazało się że źle szukałam,były tam ale tylko części od kołowrotków(myślę że jeszcze złoże kilka)
-Wiesz, one chyba są na strychu.
No to buch na strych, tym razem pająków było zdecydowanie mniej, więc wyciągnęłam dwa kołowrotki, niestety sprawny tylko jeden.
Ściągnęłam owo cudo na dół i wyglądało tak:
Zacznę od początku.Będzie długie.
Jakiś czas temu "zepsułam" skórę baranią, piorąc ją w pralce automatycznej...tak wiem moja wina....ale nie ma tego złego, moja mama postanowiła baranka (to co po nim zostało) obstrzyc, wyszedł z tego worek wełny, czyściutkiej bo pranej w pralce.
Wełenka leżała i czekała na lepsze czasy..może filcowanko...może coś innego...
W międzyczasie odkryłam ten blog.
Od zawsze zafascynowana byłam tkaniem (mam warsztat pionowy,taki z Xw)jednak o przędzeniu pojęcie moje było zielone.
Oczytałam się, prześledziłam bloga całego, i pojawiła się potrzeba posiadania kołowrotka.
Zaczęłam się rozglądać, to tu, to tam, to na allegro, i gdy się tak rozglądałam mama uświadomiłam mnie że mój śp.Tata zbierał starocie
-A miał tych kołowrotków chyba z sześć
usłyszałam.
Niewiele myśląc skoczyłam do schowka pod tarasem, szłam szłam (ma jakieś 3m) przedzierałam się dzielnie przez pajęczyny,kosiarki,i inne wnyki,doszłam do kłębowiska wędek i jakichś drewnianych przedmiotów przypominających części kołowrotków. Walczyłam ze swoim strachem, ale poległam, gdy po raz kolejny przy podnoszeniu wędek poruszył się kolejny pająk uciekłam gubiąc po drodze skarpetkę.
Dzwonie do mamy:
-mamo....bo wiesz....tam było tyle pająków i miały normalnie po pół metra i wszystkie mnie goniły...
-tak tak ,jak przyjdę to ci wyciągnę te kołowrotki.
Gdy mama wróciła (ona nie ma arachnofobii) okazało się że źle szukałam,były tam ale tylko części od kołowrotków(myślę że jeszcze złoże kilka)
-Wiesz, one chyba są na strychu.
No to buch na strych, tym razem pająków było zdecydowanie mniej, więc wyciągnęłam dwa kołowrotki, niestety sprawny tylko jeden.
Ściągnęłam owo cudo na dół i wyglądało tak:
Myśląc że kołowrotek jest ciemnobrązowy zabrałam się za oczyszczanie go z pozostałości po pająkach, gdy cierpliwość się skończyła wylądował w wannie.
Jakie było moje zdziwienie gdy okazał się jaśniejszy niż myślałam
Po wyschnięciu była taki:
Długo myślałam czy go zaimpregnować, w końcu wygrał olej lniany, jako najbardziej naturalny lakier, drewno nabrało szlachetności, i najlepiej widać to na słońcu, niestety zabrakło dziś słoneczka na balkonie. Luby zrobił modernizacje skórek, ja pod oliwiłam parę rzeczy i DZIAŁA!!!!
Co prawda prząść jeszcze nie umiem,ale działa i skręca niteczki z owieczki.
Co prawda prząść jeszcze nie umiem,ale działa i skręca niteczki z owieczki.
I na koniec mam pytanie,co to może być, znalazłam pomiędzy kołowrotkami,
Jakieś spore motowidła??
Jakieś spore motowidła??
Witaj serdecznie na blogu :)
OdpowiedzUsuńKołowrotek jest śliczny i będzie Ci dobrze służył. Jeżeli masz wełnę, to zacznij już prząść.Ten kołowrotek , aż rwie się do pracy :)
Te dwa przedmioty to motowidła.
ależ piękna rzecz ten Twój kołowrotek nic tylko prząść:)))
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że, niedługo pochwalisz się pierwszymi nitkami - pozdrawiam
Ale wełna ze strzyżonej martwej wełny nie ma właściwości wełny prosto z baranka . Kołowrotek śliczny :)
OdpowiedzUsuńmatko święta śliczny !!! Ty to masz szczęści zazroszczę (pozytywnie) bo jestem w potrzebie nabycia kołowrotka lub wrzeciona (porada pracowni). Znalazłam taki w antykwariacie śliczny 250 zł ... ale niepewnośc mnie zżarła bo nie miałam pojęcia czy jest kompletny:(... następne w inny dwa ( jakaś obfitość kołowrotków) jeden taki bardzie poziomy bardzo stary ... drugi pionowy ale nie wiem czy mu czegoś nie brakuje :(( i co i co mam zrobic jestem rozdarta okropnie. Pomyślałam kupie nowy (bez duszy ale niech będzie )znalazłam w necie ... ale cena 900 zł powaliła mnie na łopatki. jadę na wakacje w Bieszczady będę pytac tamtejszych może mi sie uda nabyć, może gdzieś ktoś mi pokaże części i zapamietam ... a wrzeciona to niestety nie napotkałam ,,, tez się rozglądam.
OdpowiedzUsuńMoże ktoś ma na zbyciu i uda mi sie wreszcie za jakąś przyzwoita cenę wychodzic sobie moje marzenia.
Runo ponoć idzie do mnie... wielkie dzięki ... więc musze się śpieszyć.
Twój kołowrotek jest cudowny i to prawda aż sie rwie do pracy- zyczę długiej nitki :))
Pozdrawiam serdecznie.
Jola
Kołowrotek jak malowanie! Bardzo udana reaktywacja sprzętu :) Niech Ci dobrze służy!
OdpowiedzUsuńNo, no, kolejne stare przedmioty wychodzą z ukrycia i zyskują nowe życie. Naprawdę miałaś się czym pochwalić :)
OdpowiedzUsuńMari, jeśli byłabyś chętna odstąpić któreś z motowideł, to chętnie odkupiłabym je od Ciebie.
Aha, mam jeszcze pytanie dotyczące cięgna w kołowrotku: z czego jest zrobione?
OdpowiedzUsuńWitam!!! ale znalezisko strychowe Ci się trafiło, ja dostałam podobny z Podlasia od mamy mojej koleżanki, drugi kupiłam na giełdzie staroci (tam można wyszperać czasem coś ciekawego i nie drogiego bo 90zł) ale powiem szczerze, może się mylę ale miałam okazję prząść na Fantazji i jest to bez porównania, Może mój zachwyt nowym sprzętem wynika z małej wprawy jeszcze w tej dziedzinie ale jestem szczęśliwą posiadaczką nowej, pachnącej Fantazji od wczoraj.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam I życzę dużo wspaniałych chwil przy tym cudeńku strychowym.
... Fantazja ? To zapewnie kołowrotek ale czy cos bliższego moża sie dowiedzieć Appolinar ?
OdpowiedzUsuńPracownia na Kaszubach dzięki za odpowiedź,tak się domyślałam aczkolwiek wielkie są.
OdpowiedzUsuńE-welenka pierwsze nitki zrobiłam ,ale są okropne i się ich wstydzę.(na razie musiałam odłożyć kołowrotek, pracę magisterską muszę skończyć,a mało czasu)
Viola nigdy nie miałam do czynienia z inną wełną jak tylko z taką ze zwierza upolowanego,nie mam porównania,ale ciężko się ją czasze(mam tylko psie szczotki),nie dłuygo mam zamiar kupić troszkę czesanki i spróbować swoich sił.
Jot. Ja też nie byłam pewna czy mam wszystkie części kołowrotka,latałam po internecie i szukałam obrazków,i filmów.
ale myślę że powinnaś w Bieszczadach popytać,tam będzie taniej i na pewno jeszcze ktoś cię nauczy jak prząść.
Egunia dzięki,kosztował mnie 3 dni z życiorysu
Alicja nie wiem co to "cięgno" jeśli chodzi o ten sznurek napędowy to z dratwy,
a jeśli chodzi o motowidła to jak na razie jestem mocno przywiązana do każdej rzeczy po tacie(ciężko się to mówi ale ....zabito mi go parę lat temu)wiem to głupie i już dawno powinnam pozbyć się niektórych rzeczy inne rozdać...ale tak uclał kołowrotek i nie został przerobiony na lampkę tylko uczę się na nim prząść,jeśli się kiedyś zdecyduje na sprzedawanie czegokolwiek to będę o tobie pamiętać.
appolinar dzięki na razie nie stać mnie na nowy sprzęt,ale może z czasem...z czasem...
OdpowiedzUsuńMari, wyślij mi na majla swój adres , to podeślę Ci wełnę z polskich merynosów. Mam jeszcze trochę do rozdania:)
OdpowiedzUsuńA jakie wymiary mają te motowidła ? Te naprawdę duże służyły do zwijania nici lnianych na osnowę. Na nic wątkową były mniejsze.
Ja także Wszystkim wam dziekuję za to że mogę sie tyle dowiedzieć na waszych blogach. Mój lezy odłogiem niestety. Ale tyle mnie interesuje, że brak czasu. Jak tylko wylatam sobie mój wymarzony to się podzielę moja radością. Pozdrawiam serdecznie. Do usłyszenia.
OdpowiedzUsuńAch chciałam sie jeszcze podzielic informacją... (jestem tez fanka filcu) jest taka mała miejscowośc Jaworze koło Bielska tam 21 sierpnia będzie "publiczne filcowanie" w amfiteatrze pod gołym niebiem. Każdy może brac udział w filcowaniu wielkiego gobelinu, może przynieść swoje wełniane ciuszki i brac udział, nie wiem jaka to technika oprócz tej na mokro... nie zdąże zjechać z Bieszczad ale dzielę sie ta informacja bo bardzo mi sie podoba idea tego spotkania/zabawy ... przy okazji reklamowac sie będą wlaściciele owiec i runa wszelakiego ... może u Was coś takiego zorganizujecie.
JOla
Jedno motowidło ma 77,a drugie 88cm.
OdpowiedzUsuń"Mari, wyślij mi na majla swój adres "
OdpowiedzUsuńee....nie umiem....stąd...może na facebooka??
a na http://utkanenakrosnach.blogspot.com/ nie chce mnie wpuścić.
Fantazja to nowa propozycja polskich producentów kołowrotków. Jest super i nie jest zawrotnie droga jeśli kupujesz nie lakierowana.
OdpowiedzUsuńJak mój nabytek wyschnie i poskręcam ją to się pochwalę tą ślicznotką.
Mari to wyślij mi swój adres to ci podeślę :) viola212@wp.eu . Też mam merynosa polskiego :)
OdpowiedzUsuńjuż :)
OdpowiedzUsuńDo naszego Zapiecka też zakupiłyśmy Fantazję i Irena (nasza główna tkaczka) bardzo go chwali.
OdpowiedzUsuńA kołowrotek jest prześliczny i w znakomitym stanie, ciesze się razem z Tobą :) Ja kiedyś umyłam stary kołowrotek wodą i niektóre części popękały :(
OdpowiedzUsuńCześć Krysiu :) Mam nadzieję, że nie popękał ten stary kołowrotek, który razem ratowałyśmy?
OdpowiedzUsuń... jak nie znajdę to kupie tak jak mówiecie ale podobno dzisiaj rozmawiałam z bardzo miłą Prząśniczką kariną i mówiła także o Sonacie (o ile nie pomyliłam), że można ja rozbudowywać ( nie wiem co to znaczy ale sie dowiem:) i że jest super dla początkujących jak sie chcą nauczyc
OdpowiedzUsuń