Zaproszenie

Zapraszam wszystkie polskie prządki i prządków do współtworzenia tego bloga. Myślę , że miło będzie mieć miejsce, gdzie będziemy mogli porozmawiać o naszej pasji przędzenia wełny na wrzecionach i kołowrotkach, pooglądać piękne, samodzielnie zrobione włóczki i rzeczy z nich wykonane. Kto wie, może przyjaźnie zawarte na tym blogu sprawią, że spotkamy się również w rzeczywistym świecie i zaśpiewamy wspólnie Prząśniczkę :) .



Blog został zamknięty i przeniesiony na WordPress. The blog was closed and moved to WordPress:
http://polskiewrzeciona.wordpress.com/

niedziela, 18 września 2011

Czesaki

Od dłuższego czasu myślę o zakupie małego drum cardera ale cena dość spora, niby posiadam wielki grępel ale ma wady - dość spore straty, małe ilości odpadają, kłopotliwe czyszczenie (prawie 4 godziny), zmiana koloru bez wyczyszczenia powoduje mało ciekawy melanż. Jakiś czas temu Ela pokazała czesaki, cena ich też raczej zaporowa ale po kilku konsultacjach okazało się że, mój tato uczynił mi takie na podstawie tego co mu narysowałam, wydrukowałam i objaśniłam (zrobił nawet 2 komplety :)))
dwie uzębione szczotki w grabowej oprawie 
Zaletą takich czesaków jest znikoma ilość runa poddawana zabiegowi, wyciągamy bata z najdłuższych włókien,
im dłużej czeszemy tym uzyskujemy bardziej jednolity materiał. Wady strata dość spora, nie tak jak w przypadku drum cardera wczeszemy w bata wszystko tutaj pozostaje jako odpad  wszystko co poplątane, zbyt krótkie no i co prawie jest zaletą śmieci również. Trzeba również dodać że, niestety ćwiczymy rączki jest to raczej zajęcie siłowe, no i jak przy wszystkim należy nabrać wprawy.  Nitki które, uprzędłam z wyczesanej w ten sposób alpaki są do zobaczenia u mnie . Zmieniłam również zdanie o czystości alpak, nigdy nie miałam dobrego zdania o czystości wielbłądów. Przerabiałam ich runo wielokrotnie i zawsze fascynowało mnie jakim sposobem ten zwierzak ma na grzbiecie tyle piachu i pyłu, do czasu jak nie widziałam takiego rozkoszniaka w ZOO tarzającego się pleckami w piachu. Lamy i alpaki to krewni wielbłądów więc też z upodobaniem na poziomie atomów wbijają pył w swoje włókna a jako astmatyk nie cierpię pyłu. Wszystko zależy na co trafimy są owce tak czyste że, po strzyży tylko siąść i prząść, są alpaki zapiaszczone, zapylone pełne wkręconej słomy, siana i mchu - i na odwrót piękne runo alpak i brudne owce. Życzę Wam i sobie najczystszego runa by przędzenie było samą przyjemnością :))))


Elu to na derkę dla konika , skręt nawajo robi pętle przy grubości  włókien  

4 komentarze:

  1. Jestem pod wrażeniem Twoich "szponów mocy " :)
    Czy te drugie są może do zdobycia ????
    Oglądałam na Twoim blogu niteczki. Są cudne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Imponujące urządzenie:) Mnie też by się przydał drum carder, ale na razie muszą mi wystarczyć psie szczotki.
    Moje alpacze runo było bardzo brudne. Po praniu nadal poświęcam sporo czasu na czyszczenie włókien, zanim zacznę je prząść.

    OdpowiedzUsuń
  3. Elu - te drugie urządzenie było zrobione z myślą o sprzedaży (muszę zapytać ojca na ile wycenia robociznę bo to strasznie pracochłonne, szczególnie obróbka tak twardego drewna jakim jest grab - kiedyś używany do dyszli przy wozach ciągnionych przez konie) cieszę się że, podobają Ci się moje nitki wstawię zdjęcie specjalnie dla Ciebie
    Maris - mam nadzieję że, następne runo które, będziesz przerabiać będzie czyste, takie doczyszczanie podczas przędzenia jest denerwujące, życzę cierpliwości i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Tata zrobił to narzędzie bardzo profesjonalnie. Jak będziesz wiedziała co i jak , napisz proszę na p.w.
    Mam tyle alpaki, że bez szponów mocy sobie nie poradzę ...Wydaja mi się o wiele praktyczniejsze, przy tym włóknie, niż drum carder.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...