Nie będę już tu wklejać całości, ale u siebie opisałam dość dokładnie pranie alpaki. Link jest TUTAJ.
Natomiast trafiłam na artykuł, który pokazuje różnorodność wśród narodów i ich zwyczaje dotyczące prania lub nie przed przędzeniem.
Artykuł jest po angielsku, ale kto nie kumaty da sobie radę przy pomocy Chrome, lub Google Tłumacza.
Spinningforth - pranie wełny.
Zapraszam do czytania!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja piorę, bo nie lubię brudnych rąk i uwalanego kołowrotka! Niezależnie od zwyczajów, brudowi mówimy nie!
OdpowiedzUsuńA ta magia????? Eguniu, to przędzenie prosto z owcy ma jednak nieodparty urok! Też w tym coś jest!
OdpowiedzUsuńTakie czarodziejskie.
Ja tam lubię "prosto z owcy", pod warunkiem, że to moja owca.
OdpowiedzUsuńNo te Twoje to poza rankingiem są!
OdpowiedzUsuńTe to szlachciury jakieś i zażywają kąpieli w łaźniach!
Prawda z tymi kąpielami. Kąpie je deszcz, a czesze wiatr. Tak lubią i wełnie to też widać służy.
OdpowiedzUsuńWspaniale opisałaś na swoim blogu pranie alpaki:)
OdpowiedzUsuńJa piorę wełnę owczą , ale bez detergentów . Nadal jest dość tłusta i przyjemna w przędzeniu.
Alpaki nie prałam , bo ta którą mam jest dość czysta.
Myślę,że ze względów higienicznych lepiej prać. I to w rękawiczkach. Zwierzęta jednak przenoszą różne choroby.
Wiadomo, swoje własne to wychuchane pieszczochy :)
OdpowiedzUsuńTo pieszczenie i chuchanie trochę czasu mi zajmuje, bo mam tych wełnistych pieszczoszków 80 sztuk, a zimą szykują mi się śliczne, czarne, owcze dzieciaczki.
OdpowiedzUsuń