Czaję się od dłuższego już czasu. Zaproszenie do współtworzenia blog dostałam już dawno temu. dziękuję bardzo. Ale niestety ja chyba powinnam sobie dać spokój z kręceniem. Fakt, że kręcę zrywami.
Teraz sygnałem do zrywu było ogłoszenie Styczniowego wyzwania Prząśniczki.
Coś ukręciłam z czesanki, którą miałam w domu. Niestety jakbym nie kręciła to wychodzi cienki zbyt przekręcony sznurek.
To i tak jest już po moczeniu i wiszeniu z obciążeniem.
I oczywiście co najważniejsze - używam wrzeciona Kromskich, a czesanka to Shetland z E-wełenki. Tutaj wyszło mi niecałe 100 gram.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
piekne kolory.co do sznurka .dostalam ostatnio instrukcje od pana ktory cale zycie przedl welne i konopie. sproboj krecic powoli kolkiem i tak ustaw napewd zeby nie byl a mocno naciagniety ale zeby niespadl . czasem pomaga ;) a tak pozatym glowa do gory .tylko praktyka czyni mistrza
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńnie zniechęcaj się , ale kręć :) Zobaczysz , że szybko zacznie Ci iść dobrze :)
Wiosną planuję spotkanie przy prząśnicy w Gdańsku . Tym razem prząśnica nie będzie symboliczna , ale jak najbardziej realna. Będzie okazja poćwiczyć przędzenie na wrzecionie .
Zapraszam :)
Kiedy, Elu, kiedy wiosną? Może się nauczę kręcić ładnie swoim wrzecionem, bo nie do końca je czuję (choć nie ukrywam, że ostatni raz w łapkach miałam je w grudniu)...
OdpowiedzUsuńNie wiem Tobi, to takie przymiarki dopiero:) Pewnie jak lody puszczą i będzie ciepło. Wypatrzyłam takie miejsce w centrum Gdańska www.wstarymkadrze.com
Usuńmiło mi że, mogę zobaczyć co powstało z rudego shetland'a :))
OdpowiedzUsuńNa artystyczne rękawiczki w sam raz :))
nie tylko Ty doświadczasz rozterek początkującej prządki, ja do dziś nie zawsze jestem zadowolona z tego co uprzędę:))
Myślę tak jak Ela trzeba kręcić a z czasem będziesz zadowolona z rezultatów jakie osiągniesz.
Pozdrawiam
Troszeczkę mnie pocieszyłyście.
UsuńJeszcze mam trochę czesanki to będę próbowac, skoro mam ferie.
Mam nadzieję, że tym razem do Gdańska to uda mi się przyjechac, chociażby dojazd łatwiejszy i nie musze byc skazana na połówka mojego.
Twój post skusił i mnie do takich wspomnień na blogu. http://sieporobilo.blogspot.com/2012/01/historycznie-nieco-czyli-moje-pierwsze.html Jak widać, pierwsza skręcana czesanka też daleka jest od ideału. :-) Fakt, że miałam bardzo prowizoryczne wrzeciono dość ciężkie, co sporo utrudniało początkującemu. Ale później już poleciało, tzn pokręciło się. :-) I tobie się uda.
OdpowiedzUsuńKolory boskie !!!!! A przędzenie grubo-cienko ma swoje duuuuuuże zalety.
OdpowiedzUsuń