Mrunia, kotka, która towarzyszy mi w moich tkackch poczynaniach, przyłapana na upajaniu się wonią upranej, mokrej wełny :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
BLOG POLSKICH PRZĄDEK I PRZĄDKÓW, TKACZEK I TKACZY. WSZYSTKO O WRZECIONACH, KOŁOWROTKACH, PRZĘDZACH I WEŁNACH OZDOBNYCH
heh jaka "upojona";)
OdpowiedzUsuńMina mówi sama za siebie :)
OdpowiedzUsuńkoty wiedzą co dobre :D
OdpowiedzUsuńMrunia jest śliczna! ta błoga mina i różowe łapki... mojemu futrzanemu dziadowi sczerniały niestety, mimo, że futro ma białe.
OdpowiedzUsuńOch, jabym moją Irenkę widziała! Też nie przepuści okazji, żeby się w wełnie wytarzać. Głaski dla cudnej Mruni! :-)
OdpowiedzUsuńMina istotnie sugeruje wielką rozkosz :)
OdpowiedzUsuńMrunia w tej wełnie wygląda rozkosznie!
OdpowiedzUsuń