sobota, 10 lipca 2010
TdF 2010, Pracownia na Kaszubach, dzień piąty i szósty.
Kondycja mi wyraźnie siadła. Sprzędłam 474 metry.
Dwa małe motki moczą się teraz w zaprawie ałunowej i siarczno-miedziowej, a potem wędrują do wywaru z buraka.
Jestem ogromnie ciekawa, czy uzyskam miętówki :)
A gdzie są moje koleżanki z peletonu.Czy jestem tak daleko w ogonie, że nikogo nie widzę ?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ładna włóczkę uzyskujesz z tej "polskiej owcy", a to niełatwa sztuka. Słyszałam, ze właśnie rasa owiec pomorskich ma runo najwyższej jakości wśród ras hodowanych w Polsce...
OdpowiedzUsuńElu, runo ładnie się przędzie, ale wełna jest dość szorstka i raczej nie nadaje się na ubrania mające kontakt ze skórą. Planuję zrobić z niej kolorowe,tkane na krosnach, duże szale na jesień i zimę.
OdpowiedzUsuńNa jesień będzie kolejna strzyża owiec sąsiada i jak myślę możliwość zakupienia wełny .
Czy w Twojej okolicy ktoś hoduje owce?
Sąsiad, ale to są wrzosówki. Oczywiście wełnę chce mi oddać, bo nie ma co z nią zrobić. Tylko do przędzenia to ona specjalnie tez się nie nadaje
OdpowiedzUsuń