W tę sobotę pojechałam do Poppy z Sosnowej, czyli do Kasi. Postanowiłyśmy poeksperymentować z farbowaniem barwnikami spożywczymi, wychodząc z założenia, że skoro Amerykanki namiętnie farbują wełnę oranżadkami, to barwnik spożywczy bez dodatku cukru i esencji smakowych też musi chwycić. Działałyśmy praktycznie na gamie barw podstawowych: żółty, czerwony i niebieski. Miałyśmy też zieleń.
Kubeczki już przygotowane:
Paćkamy różnymi kolorami po wełnie, czyli tzw. wolna improwizacja :)
Wełnę kilka razy podnosiłyśmy do góry, tak że ostatecznie kolory całkiem się zmieszały i wyszło tak...
Tu kolejna próba, tym razem różne kolorki i bez podnoszenia:
A tu obie wełenki wysuszone. Fotka Kasi, co widać :):
Tę różnokolorową wełenkę Kasia sprzędła na wrzecionie i zobaczcie, jaka piękna pastelowa tęcza powstała:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ojej, ależ piękna :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie należy podnosić!!!
OdpowiedzUsuńPastelowa tęcza wyszła znakomicie:)
aż mnie korci żeby też spróbować...
A mi się ten kolor rudo-malinowy podoba :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają te odcienie:) Tylko mam pytanie - czy barwniki spożywcze dają w miarę trwałe kolory ?
OdpowiedzUsuńCudna ta tęcza!
OdpowiedzUsuńBean, ponoć trwałe. Koleżanka mi napisała, że jak niechcący kapnęła na dywan, to za nic w świecie nie dało się sprać :)).
OdpowiedzUsuńSuper- to popróbuję :)
OdpowiedzUsuńA przy okazji- jak się robi, żeby obok postów wyświetlało się zdjęcie ?? Kombinuję już z godzinę i nic - tylko jakiś pomarańczowy bąbel :)
nooooo tak- i zdjęcie jest - coś mi się jak widać udało :)))
OdpowiedzUsuńFajnie było :)
OdpowiedzUsuńDorobiłam jeszcze jedną i już wcale nie jest pastelowa.
Podobno kolory są trwałe, tak twierdzi pewna pani mająca doświadczenie z tym farbowaniem.
A ja podejrzewam jednak że to jest tak jak z innymi barwnikami- jak pomidor nam kapnie na bluzkę to się niczym nie chce sprać, ale spróbujcie ufarbować pomidorami wełnę :D
baaardzo mi się pomysł podoba - właśnie mam siatkę wełny - takiej jeszcze śmierdzącej nieco surówki prosto z krzaka :))) Prać będę, szukać gręplarni - podobno u nas deficyt - przy okazji - czy ma ktoś patent na gręplowanie ręczne bez kupowania grępli ręcznych za ponad 100 zł? :) No i farbować... Na razie używałam barwników do tkanin, ale te spożywcze kuszą... a po Waszym pokazie kuszą coraz bardziej...
OdpowiedzUsuńAniu, zerknij na tę aukcję Allegro :
OdpowiedzUsuńhttp://allegro.pl/2-stare-grzebienie-szczotki-do-lnu-komplet-i1278547663.html
Rewelacja! Ta włóczka zachwyca!
OdpowiedzUsuńniesamowicie wychodza te farbowane wloczki,ja pamietam w czasach komunizmz kupowalysmy z kolezankami namietnie farby do tkanin i farbowalysmy ciuszy szyte z przescieradel,bo wtedy niestety nic na rynku nie bylo,dobrze ze to juz mamy z glowy,ale wloczki hmmm zawsze to cos innego :9 dziekuje ze wspomnialas o mnie na swoim blogu :) :)
OdpowiedzUsuń