Przez całe moje "robótkowe życie" robie skarpetki małe i duże, z wełny i wielbłąda lub mieszane, w paski i wzorki -ale jedno wiem pięty zawsze są przetarte więc ,robię najczęściej te mało wysiłkowe - stopy jednolite (cerowanie nie wygląda tak strasznie). Niby wiem o tym ale od czasu do czasu napada mnie niewiedza.
Myślę że, nieobce jest każdej z Was posiadanie całych zapasów małych kłębuszków, resztki z dawnych projektów, większe to projekty niezrealizowane, no i jeszcze na dodatek coś. Ostatnio przeglądałam moje zapasy i doszłam do wniosku że, zapas resztek jest wystarczający by zrobić coś szalonego no i powstały skarpety - całe z wełny naszych owiec tylko szary to naturalny (niefarbowany) szetland. Wzory się trochę rozmywają ale to specyfika nici z naszych owieczek.
W tych rękawiczkach (na zdjęciu może nie widać) wzór dużo bardziej wyraźny wełna pozbawiona "moherowych" włosków w wzorach wrabianych wygląda trochę lepiej - to ręcznie przędzione BLF (kolor naturalny) i biały szetland.
Ciekawe jak Wy sobie radzicie z stosami resztek:)
Śliczności, a rękawiczki po prostu bajeczne! :))
OdpowiedzUsuńPiękne. Szczerze podziwiam - zupełnie nie potrafię dziergac ani skarpet ani żakardów.
OdpowiedzUsuńCzy chcesz powiedzieć, że ktoś w Polsce hoduje owce rasy shetland!? A ja myślałam, że ich u nas nie ma i trzeba by sprowadzać z zagranicy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie skarpety!
OdpowiedzUsuńMoje małe kłębuszki czekają na czasy, kiedy to zrobię z nich duży pled składający się z setek kolorowych kwadracików.
OdpowiedzUsuńI skarpety i rękawice bardzo mi się podobają:)
Piękne skarpety :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam i zazdroszczę lekko - skarpet robić nie umiem, niestety:/
pięknie dziękuję Wam za tak pochlebne komentarze, ale przez ten rok widziałam tyle Waszych pięknych prac więc, to Wy mnie inspirujecie :)
OdpowiedzUsuńEguniu - moje zapasy wełny pochodzą z anonimowych ras owiec ale od dość dawna koniecznie musiałam poznać inne rasy, hodowane konkretnie dla runa dlatego zakupiłam różne gatunki za granicą (to co sprzedają u nas na allegro, lub w sklepikach do filcowania nie spełniało zupełnie moich oczekiwań).
Elu - nie mogę się doczekać jak będzie wyglądał ten pled - może mnie też się zachce:)
Właśnie w odpowiedzi na nieskończone zapasy kłębuszków w moich kartonach wełnianych zdecydowałam się poszukać, poszperać, a teraz na blogu prezentuję po kolei najfajniejsze moim zdaniem sposoby na resztki, niepełne kłębki itp.
OdpowiedzUsuńZapraszam wszystkich zainteresowanych do lektury! Co zrobić z resztek włóczki?