Patrząc tęsknym wzrokiem , z perspektywy łóżka, do którego wpakował mnie jakiś złośliwy wirus, na kołowrotek z rozpoczętym przędzeniem , pomyślałam sobie, że tak dużo się zmieniło, w czasie roku, który minął od powstania bloga. W wielu domach pracują kołowrotki i kręcą się wrzeciona , a sprzędzione wełenki w niczym nie ustępują tym, które podziwiałyśmy na zachodnich portalach.
Jestem ciekawa, co teraz kręcicie ....? Ja mam na szpuli wełnę wrzosówki, którą usilnie staram się sprząść grubo i zamierzam zrobić z niej kurtkę z kapturem, na wiosnę.Część wełny sprzędłam cieniej .....
Elu zdrowiej szybko:)
OdpowiedzUsuńMasz rację, dużo się zmieniło, u mnie też. Mieszam teraz merynosa z jedwabiem na moim grzebieniu, co rok temu było dla mnie niemożliwe do wyobrażenia.
Pozdrawiam serdecznie:)
rok temu do głowy by mi nie przyszło, że będę farbować i prząść, że w ogóle się odważę! a dziś dziergam czwartą rzecz z własnej wełny, kręci się kolejna nitka, pofarbowane czesanki czekają na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńHoho, kurtka z kapturem to ambitny plan! bardzo jestem jej ciekawa :)
życzę szybkiego powrotu do formy kołowrotkowej!
Elu, zdrowiej:]
OdpowiedzUsuńa jeśli miałabyś jakiś kłopot z wzorami estończyków chętnie je porozpisuję:]
Dziękuję ,za życzenia powrotu do zdrowia:) Od razu mi lepiej.
OdpowiedzUsuńSzoszonka, chętnie skorzystam. Podoba mi się taki jeden wzór, niby trzy listki tylko,a galimatias symboli okrutny ;)
Elu Elu, jeśli masz go gdzieś w formie elektronicznej to podeślij mi na majla. jeśli to z książki haapsallu saal to wystarczy numer strony. nieskromnie powiem, że rozkminiłam już chyba wszystkie.;]
OdpowiedzUsuńprzerobić go na opis słowny?
też życzę szybkiego powrotu do zdrowia, tak patrzę na tę wrzosówkę i aż ją czuję pod palcami
OdpowiedzUsuń(po długim przędzeniu podobnej wełny mam ochotę na trochę luksusu:)- przędę merynosa z jedwabiem a w przerwie coś alpaki
Twoja wrzosówka wygląda puchato, a ja mam puchatą obsesję - po fazie na cienkie naszło mnie puchato ;-)
OdpowiedzUsuńChwilowo przędę jednak cienko, bardzo cienko. Następny będzie szetland - oczywiście w wersji puchatej. Przygotuję go sobie do farbowania marzanną.
Dużo zdrówka życzę!
Elu, nie daj sie chorobsku! Wiosna juz blisko!
OdpowiedzUsuńjak się czujesz ? chorujesz i masz jeszce siłę zeby przasc i na drutach robić?, zelazna lady?
OdpowiedzUsuńchoruję Beatko :(, i dzisiaj nie mm siły nawet drutami poruszać.
OdpowiedzUsuńEla, mam nadzieję, ze choróbsko już za Tobą!
OdpowiedzUsuńPogoda nas nie rozpieszcza a nadchodzące ocieplenie na pewno nie poprawi sytuacji...
Ja też powoli wracam do życia i mam zamiar bardziej udzielać się na ulubionych blogach...!
Wczoraj był Dzień Świstaka więc prognozy są takie, że za 6 tygodni nadejdzie wiosna...