Zaproszenie

Zapraszam wszystkie polskie prządki i prządków do współtworzenia tego bloga. Myślę , że miło będzie mieć miejsce, gdzie będziemy mogli porozmawiać o naszej pasji przędzenia wełny na wrzecionach i kołowrotkach, pooglądać piękne, samodzielnie zrobione włóczki i rzeczy z nich wykonane. Kto wie, może przyjaźnie zawarte na tym blogu sprawią, że spotkamy się również w rzeczywistym świecie i zaśpiewamy wspólnie Prząśniczkę :) .



Blog został zamknięty i przeniesiony na WordPress. The blog was closed and moved to WordPress:
http://polskiewrzeciona.wordpress.com/

czwartek, 24 marca 2011

Ostara

Moja uczennica :)
Odetchnęłam po wyjeździe na Wolin, więc przedstawiam obiecaną relację z warsztatów.

Cała impreza miała mieć początek w piątek rano, ale, że uczestnicy w większości zjechali się dopiero w piątek po południu, a nawet wieczorem po pracy, to jeden dzień z warsztatów nam odpadł. Za to była sympatyczna integracja uczestników. Odbiło się to niestety na programie, bo wszystko, co miało być rozciągnięte na 2  dni trzeba było zmieścić w jednym. sobota okazała się bardzo pracowita. Mój mąż przepadał na wykładzie o biżuterii średniowiecznej, potem poszedł się uczyć łupania desek na kliny, po czym trafił do kowala i wsiąkł kompletnie do wieczora.

Ja najpierw poprowadziłam małe warsztaty z malowania temperami jajecznymi na deskach, ze względu na dobre światło, a potem, kiedy koleżanka rozpoczęła nauczanie naalbindingu ja wzięłam wrzeciona i uczyłam chętnych jak prząść. Na dobre dała się temu zajęciu porwać tylko jedna osoba, ale nie wątpię, że po powrocie do domu jeszcze poćwiczy przędzenie. Spore, a nieoczekiwane zacięcie w pracach uznawanych za typowo kobiece wykazywali panowie, bo i do wrzeciona znalazł się jeden chętny, i do naalbindungu, i naprawdę dobrze im szło.

Ponieważ różne warsztaty były prowadzone równolegle, ja sama nie miałam już czasu skorzystać za wiele z wiedzy innych. Żałuję tego bardzo, no, ale mam nadzieję, ze uda mi się pojechać na kolejne edycje imprezy, albo zorganizować na Pomorzu własną :)

Wróciliśmy do domu w sobotę w nocy, bo zanosiło się na solidny przymrozek, a spanie w kurnej chacie ogrzewanej jedynie otwartym paleniskiem dało nam solidnie w kość. Na przyszłość będziemy celować w imprezy w cieplejszych miesiącach, tak, żeby dało się spać pod namiotem.

Parę innych zdjęć:

Mój mąż u kowala [to ten w czapce;)]

Widok na skansen 

Wyprawa do miasteczka

10 komentarzy:

  1. Zdjęcie z wyprawy do miasteczka jest piękne:)
    A Twoja uczennica ma bardzo ciekawe ..odzienie wierzchnie( pewnie ma jakąś fachową nazwę). Podoba mi się wzór tkaniny. Czy była ręcznie tkana ?
    Czy można gdzieś obejrzeć więcej zdjęć ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Ostara.Szkoda,że nie wiedziałam o tych warsztatach miałabyś kolejną kursantkę do przędzenia na wrzecionie.Do Wolina mam blisko ,może następnym się uda :)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Więcej moich zdjęć jest tutaj: https://picasaweb.google.com/onigarasu/Ostara2011#

    Stroje są bajeczne, ciepłe, bogate i niesamowicie wygodne, a to najważniejsze.
    Moja uczennica miała na sobie suknię z wełny tkanej maszynowo, ale ręczne sploty tkackie z tego okresu [X wiek] są bardzo podobne. Wszyscy bardzo o to dbają, żeby chodzić w takim materiale jaki był wtedy do uzyskania, jeśli chodzi o rodzaj włókna, wzór i kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oj, nie wszyscy o to dbają :D
    A tkane ręcznie ubrania mają tylko nieliczni z przyczyn obiektywnych ;)

    Z jednej strony żałuję, że nie pojechałam, bo mnie fajne zajęcie ominęło. Ale z drugiej... jestem zmarzluchem...

    Liczę na to, że przy następnej okazji będę mogła Cię spotkać i czegoś się nauczę.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ przygoda!!!! Zazdroszczę! I pięknie wyglądacie wszyscy!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aśko, ja do zmarzlaków nie należę, ale temperatura w nocy jednak mnie wykończyła... W takim razie, szykuj się na wrzesień na Stepy Pomorskie, bo tam najprawdopodobniej będę robić kolejne warsztaty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też w takich klimatach bym się pobawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej na Stepy i ja zapraszam - będą tym razem bardziej warsztatowe niż koniarskie :-D
    Niestety wymagane minimum strojowe no i impreza namiotowa więc trzeba się nastawić że może być chłodno :-)
    Ja osobiście także przymierzam się do przędzenia, ponieważ interesuje mnie tkanie a uprzędzenie nitki to raczej naturalna kolej rzeczy ;-)
    |
    I właśnie przypomniałam sobie że moja mama ma kołowrotek (a nawet chyba dwa) - niestety są zdekompletowane; i moglibyśmy spróbować w ramach warsztatów stolarskich spróbować dorobić brakujące części co by je uruchomić?
    pozdrawiam
    Rosamar

    OdpowiedzUsuń
  9. Do prawidłowego poskładania kołowrotka, to myślę, ze Ela będzie niezbędna, bo ja nie wiem, jak naprawić kołowrotek.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...