Zaproszenie

Zapraszam wszystkie polskie prządki i prządków do współtworzenia tego bloga. Myślę , że miło będzie mieć miejsce, gdzie będziemy mogli porozmawiać o naszej pasji przędzenia wełny na wrzecionach i kołowrotkach, pooglądać piękne, samodzielnie zrobione włóczki i rzeczy z nich wykonane. Kto wie, może przyjaźnie zawarte na tym blogu sprawią, że spotkamy się również w rzeczywistym świecie i zaśpiewamy wspólnie Prząśniczkę :) .



Blog został zamknięty i przeniesiony na WordPress. The blog was closed and moved to WordPress:
http://polskiewrzeciona.wordpress.com/

poniedziałek, 11 lipca 2011

Tęcza w garnku, czyli nachyłek i marzanna.

Od spędzenia deszczowego dnia przy ulubionym kołowrotku, lepsze jest tylko spędzenie go w towarzystwie koleżanki . Dzisiaj umówiłyśmy się z Elą na wspólne farbowanie wełny.


Na początku, oczywiście, poplotkowałyśmy przy kołowrotku i obejrzałyśmy nasze, ostatnio sprzędzione wełenki. Te Eli są zupełnie jak  s k l e p o w e ;) Ja dostałam moje pierwsze w życiu druty Addi i oczywiście, jak wszystkie dziewiarki przed mną , pokochałam je od pierwszego zrobionego oczka.
Ustaliłyśmy też, w jaki sposób będziemy farbowały.  Zrobiłyśmy wywar ze 100g marzanny, w trzech litrach wody i 44 g suszonych płatków nachyłka , też w trzech litrach wody. 


W dużych słojach zrobiłyśmy płukanki z wodą i odczynnikami zawierającymi miedź ,żelazo, ałun ,kwasek i sodę. Potem zostało już tylko wyciąganie z garnka  i słojów kawałków tęczy ;)


Jesteśmy bardzo zadowolone z efektów . Kolory są żywe , mocne i doskonale pasują do siebie. Miałyśmy okazję zobaczyć jak odczyn wody  i jej twardość wpływa na kolor.

19 komentarzy:

  1. Chyba pokocham marzannę :)
    Bardzo dziękuję za wspólnie spędzony czas. Ale mi się "micha" jarzy na tym zdjęciu :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. ależ zacne kolory:] i jak wam zazdroszczę spotkania prządek:] w moich rejonach mało nas strasznie:/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolorki naprawdę konkretne. A napiszecie coś więcej o swych spostrzeżeniach ? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba nie napiszemy, bo napisano już sporo, o barwieniu roślinami np. tu ----> książka Wery Tuszyńskiej „Farbowanie barwnikami naturalnymi".
    Tego nie da się opisać, to trzeba z o b a c z y ć . Wartowięc kupić kilka odczynników i samemu spróbować. Zabawa jest przy tym świetna, a efekty nieraz zaskakujące

    OdpowiedzUsuń
  5. Agata, jak tylko będziesz w okolicy , to zapraszam serdecznie :)
    I napisz , co z krosnami. To czekanie, aż je dostaniesz, mnie wykańcza ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję :)
    Jolu, a Ty wypróbowałaś już swoje barwniki ?
    Jestem ciekawa , jak Ci idzie ?

    OdpowiedzUsuń
  7. A może jakieś spotkanie w sierpniu u Ciebie, Elu? Na wspólne eksperymenty barwierskie?

    OdpowiedzUsuń
  8. z krosnami jest kłopot, jako że dhl odmówił wzięcia paczki a i kolegom rycerzom w drodze na grunwald nie udało się ich zapakować. w międzyczasie ja miałam zaostrzenie niewydolności żylnej i tyż nie moglismy pojechać. teraz z kolei nie mamy wolnych trzech dni na wyprawę za jeden uśmiech do Kostrzyna. mam nadzieję, że uda się w trakcie urlopu (po 10 sierpnia, gdy już wrócimy z gór)

    OdpowiedzUsuń
  9. aż miło na to patrzeć, jak tylko dojrzeją owoce czarnego bzu też się tak pobawię :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. śliczne kolorki;) jeszcze nie farbowałam wełny ,ale zamierzam się pobawić;) tylko mam takie pytanie, czy lepiej używać zasuszonych roślin do farbowania,czy świeżych, czy w zależności od rodzaju rośliny,czyli jedne lepiej farbują na świeżo a inne na sucho;)nie mam za bardzo czasu teraz na przędzenie i farbowanie, dlatego myślałam o zrobieniu zapasów suszonych roślin na później.Będę wdzięczna za komentarze;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świeże czy suszone - nie ma znaczenia. Suszonych trzeba (wagowo) mniej, no i warto je namoczyć przed gotowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnio się bawię w barwienie łupinkami orzechów - tymi zielonymi. Efekty świetne i spora gama kolorystyczna. No i jakże pięknie zafarbowane dłonie :D (nie chciało mi się głupiej iść po rękawiczki...)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Olofek, z przyjemnością przeczytałam Twojego , reaktywowanego bloga:)
    Chcę Cie zaprosić na Prząśniczkę, ale nie mogę znaleźć Twojego maijla .
    Kolorki z łupin orzecha są bardzo trwałe. Moje nie zmieniły koloru , od ubiegłego roku.
    Jestem ciekawa, jakie są Twoje.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudne wybarwienia. Ja ostatnio robilam solara . Relację zamieszcę niebawem.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. To ja się może odezwę na polskiewrzeciona@...
    A kolorków mi wyszła cała gama, od oliwkowej zieleni do rudobrązu - muszę znaleźć chwilę czasu żeby je sfotografować i coś na ten temat napisać. Niestety w zeszłym roku się na orzechowe farbowanie nie załapałam, za to na bzowe - w tym roku już się bzu doczekać nie mogę :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo miłe sobie spotkanie zrobiłyście, nic dziwnego, że taki uśmiech serdeczny u Eguni widać!
    Zazdroszczę Wam małej odległości.

    OdpowiedzUsuń
  17. sliczne zywe kolory,, ten drugi kwiat to jak wyglada,,ja tez bede farbowala w kwiatach jak tylko zakwitna, ale wpierw ufarbuje w lisciach brzozy jak tylko beda,

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...