Mimo ciepła jakaś ta wiosna mało wybujała jeszcze.
Więc pragnąc by w końcu była bardziej, nie bacząc na bieliznę alpaki i moc innej roboty rzuciłam się, by podjąć zadanie ogłoszone na Prząśniczce.
Jakże by inaczej niż zielony kolor!
Potoczyłam okiem i wyjęłam białą - brudną wełenkę owczaną, którą od Asi Appolinar dostałam razem z jacobsem.
Runo krótkie, miękkie, prawdopodobnie jest to merynos.
Nawet bardzo prawdopodobnie, bo zachowuje się dokładnie jak włos merynosa.
Uprzędłam część na brudno, z lanoliną, część upraną. Niczego nie czesałam. Poleciałam na łatwiznę.
Wprzędłam wszelkie zgrubienia, grubo.
Wyszło mi 16 deko grubaśnej wełenki, która po praniu rozpuchaciła się właśnie jak merynos, stąd moja pewność.
W wełnie była początkowo niesamowita ilość drobin, piasku, ale efekt końcowy był zupełnie inny. Wszystko wylazło! Nawet jeśli gdzieś napotkam jakieś źdźbło to wyjmę je po prostu w trakcie roboty.
Pofarbowałam w małej ilości wody, w garze, temperatura 80 st, utrwalane octem.
Farbki najtańsze, z motylkiem, do bawełny, kolorek uzyskany przez mieszanie.
Wcześniej wytrawiłam wełnę w roztworze płynu do naczyń, ocet dodałam po pół godzinie.
W sumie farbowanie pierwsze trwało godzinę. Nic nie puszcza, nic się nie sfilcowało.
Po pierwszym farbowaniu uzyskałam bardzo jadowitą, nienaturalną zieleń, widać ją w lewym górnym rogu.
Zdecydowanie nie był to kolor wiosenny lecz fosforyzujący.
Dodałam więc kilka kropel innych kolorów i nieco stłumiłam.
Na zdjęciach i tak nie widać, alem uzyskała naturalny, żywy odcień zieleni.
Wszystkie bąble się ładnie wtopiły w nitkę, już robiłam próbki i jednak dam ją na druty 3.5, będzie ścisła dzianina, i jak wyjdzie dobrze, nie będę filcować.
Z tego ma być torebka. Taki żywy akcent dobrze będzie pasować do innych moich zielonek.
Oprócz tego mam ochotę na ozdobienie tej torebki albo haftem wełną, albo filcowaniem na sucho. Coś wybiorę.
Cudowna zieleń-idealnie wiosenna!
OdpowiedzUsuńAleż zazdraszczam takich wspaniałych poczynań,ja jeszcze trochę muszę poczekać,ale może już niebawem będę mogła dołączyć do tej codownej zabawy z wełenką :)
Jestem ciekawa tej torebki i tego jak nitka będzie wyglądać w wyrobie :)
OdpowiedzUsuńale cudne rzeczy, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle radosna zieleń :)))))
OdpowiedzUsuńwspaniałe kolory!!!
OdpowiedzUsuńTa zieleń jest wprost boska. Jak świeże zioła na wiosnę. Cudne.Miłego dnia,Grzegorz.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję wszystkim, robota już na drutach.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się kolorek.
OdpowiedzUsuńSkończyłam zabawę z czarnawą alpaką, czas na kolorki ! ;-)
Ja się chciałam dowiedzieć o to cudo multikolorowe w tle. Co to takiego fajnego?
OdpowiedzUsuńA to Króliczyco taka moja narzutka z wełny kauni:
Usuńhttp://ankikankankiskakanki.blogspot.com/2010/07/tecza-kauni.html
http://ankikankankiskakanki.blogspot.com/2011/08/uszpilony-motylek.html
Ma wiosenne kolory i byłą pod ręką, więc wykorzystałam aby pokazać, że ta zieleń naturalna wyszła.
Piękne farbowanie!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że można uprząść wełnę bez uprzedniego czesania! Koniecznie muszę spróbować!
OdpowiedzUsuń